Skarga do Sądu Najwyższego w sprawie 24-godzinnego terminu na zliczenie głosów, jak w sprawie konieczności przesłania jednocześnie protokołów z głosowania do Sejmu, Senatu i w referendum na pewno jest uzasadniona – ocenił sędzia Wojciech Hermeliński. Były przewodniczący Państwowej Komisji Wyborczej był gościem Rozmowy w południe w RMF FM i Radiu RMF24. Sędzia Hermeliński obawia się, że wiele głosów oddanych za granicą może trafić do kosza. Jest też zwolennikiem zniesienia ciszy wyborczej, która w czasach internetu jest przeżytkiem. Gość Piotra Salaka odradza wszystkim przeciwnikom referendum niszczenie kart do głosowania.

Były szef PKW uważa, że skarga, którą do Sądu Najwyższego złożyli kandydaci do parlamentu Adam Bodnar i Krzysztof Kwiatkowski jest uzasadniona. SN poinformował po południu, że jej nie uwzględnił. 

Termin 24h nie powinien obowiązywać, jeśli chodzi o referendum. Komisja powinna w pierwszej kolejności policzyć głosy, które padły na kandydatów do Sejmu i Senatu, sporządzić protokół i ten protokół przesłać drogą internetową do komisji okręgowej w Warszawie. Trzeba też pamiętać, że sporo będzie protokołów wysyłanych przez komisje zagraniczne tym kanałem elektronicznym (...) często się zdarza, że podczas tego przesyłania może coś się zablokować przy dużej ilości przesyłanych szybko przed upływem 24 godzin protokołów - uważa sędzia Hermeliński. 

Gość RMF FM nie rozumie też, dlaczego 24-godzinny limit obowiązuje też na zliczenie głosów oddanych w referendum. Liczą się przede wszystkim wybory. Najważniejsze jest, żeby wyborcy krajowi, zagraniczni mieli gwarancję, że ich głosy zostaną policzone przez komisje, sporządzony będzie protokół. Nie może być tak (...) że obywatel przychodzi do lokalu wyborczego, wypełnia kartę, wrzuca do urny, a potem, z przyczyn od niego niezależnych, z powodu niechlujstwa czy złej woli państwa, ten głos, ta karta trafia do kosza - mówił Hermeliński.

Hermeliński: Będą podstawy do złożenia skarg w Sądzie Najwyższym

Piotr Salak zapytał byłego szefa PKW, co się stanie, jeśli do komisji w Warszawie nie wpłyną z komisji zagranicznych jednocześnie protokoły z głosowania do Sejmu, Senatu i w referendum. Będą te głosy uznane za niebyłe, co jest dla mnie nie do pomyślenia i niedopuszczalne. Jeżeli komisja zdąży w ciągu 24 godzin policzyć głosy oddane na kandydatów do Sejmu i Senatu, sporządzić protokół i przesłać go do Warszawy to tylko z tego powodu, że nie zdąży policzyć głosów referendalnych, wszystkie głosy (...) mają być wyrzucone do kosza, dla mnie jest to sytuacja nienormalna. Nie do zaakceptowania - odpowiedział. Hermeliński uznaje to za podstawę do ewentualnych protestów wyborczych, które mogą trafić do Sądu Najwyższego. 

Obawiam się, że jeżeli rzeczywiście dużej ilości komisji, szczególnie w dużych aglomeracjach, gdzie jest dużo wyborców, nie uda się na czas policzyć wszystkich głosów i przesłać protokoły do komisji do Warszawy, to może być dużo protestów wyborczych i uważam, że Sąd Najwyższy powinien się nad tymi protestami rzeczywiście pochylić i to skutecznie, to znaczy w tym sensie, żeby je merytorycznie, skrupulatnie rozpatrzyć - powiedział były szef PKW. 

Hermeliński: Cisza wyborcza to przeżytek

 Hermeliński określił się też jako przeciwnik ciszy wyborczej, którą uważa za przeżytek. Uważam, że  cisza wyborcza powinna być zniesiona. Ona ostatecznie mogłaby obowiązywać tylko w dniu, w dniu głosowania. Natomiast w ogóle uważam, że to jest bez sensu, bo ciszę wyborczą wprowadzono wtedy, kiedy jeszcze internet był w powijakach (...) jest to już w sumie niepotrzebny przeżytek. Uzasadnieniem dla ciszy wyborczej było (...) to, żeby wyborcy mogli się spokojnie zastanowić nad tym, na kogo głosują. Myślę, że to już jest taka przebrzmiała hipoteza. Wyborcy już doskonale wiedzą, na kogo głosują. No chyba, że jeszcze są osoby niezdecydowane, ale w zasadzie też im ta cisza nie jest do niczego potrzebna - ocenił. 

Gość Rozmowy w południe w RMF FM i Radiu RMF24 ostrzega przed naruszeniem ciszy wyborczej w kontekście referendum. Jeśli chodzi o wybory, wszelkie działania polegające na zachęcaniu czy zniechęcaniu do głosowania w wyborach to nie jest naruszenie ciszy wyborczej. Natomiast Państwowa Komisja Wyborcza wychodzi z założenia, że cisza wyborcza generalnie obowiązuje też, jeśli chodzi o referendum. Ale zniechęcanie do udziału w referendum jest już naruszeniem ciszy wyborczej, ponieważ od frekwencji zależy wiążący charakter referendum. Czyli Państwowa Komisja Wyborcza wychodzi z założenia, że jeżeli jakieś osoby nawołują do bojkotu referendum, to może to wpływać na obniżenie ilości wyborców głosujących i może wpływać też na referendum - mówił w RMF24 Hermeliński.

Były szef PKW miał też informacje ważne dla wyborców, którzy nie będą chcieli wziąć udziału w referendum. Jak tłumaczył, wyborca "dopóki nie podpisze (odbioru kart - red.) to jeszcze tę kartę może zostawić na biurku komisji. Ale lepiej, żeby od razu uprzedzić członka komisji: proszę mi nie dawać karty np. do referendum czy do Sejmu czy Senatu. Najgorsza sytuacja będzie, kiedy podpisze, bo wtedy już karty zwrócić nie może"

Hermeliński odradził też przedarcie karty referendalnej czy jej wyniesienie z lokalu jako formę protestu przeciwko referendum. Były już wyroki karne, jest przepis kodeksu karnego, który penalizuje takie działanie, czyli można odpowiadać karnie za zniszczenie dokumentów wyborczych czy referendalnych. Odradzałbym wynoszenie takiej karty, bo jeśli chodzi o kartę wyborczą, to przepisy kodeksu wyborczego wprost zakazują tego pod rygorem odpowiedzialności karnej (...) Wyniesienie karty z lokalu może być potraktowane przez policję czy prokuraturę, jeżeli komisja dostrzeże i zawiadomi te organy, jako przestępstwo ukrycia karty. Radziłbym tego nie robić ani nie drzeć, ani nie chować do kieszeni - mówił były szef PKW.

Po jeszcze więcej informacji odsyłamy Was do naszego internetowego Radia RMF24

Słuchajcie online już teraz!

Radio RMF24 na bieżąco informuje o wszystkich najważniejszych wydarzeniach w Polsce, Europie i na świecie.
Opracowanie: