Uciekająca przed wojną na Ukrainie kobieta zamiast walizki z ubraniami zabrała ze sobą cztery koty. 33-letnia Lolita Aszani, która przybyła z miasta Dnipr do Kluetz, nie zabrała ze sobą żadnych osobistych rzeczy. "Mogłam zabrać albo walizkę z ubraniami, albo koty" - mówi gazecie "Ostsee-Zeitung".

Miliony ludzi uciekają przed wojną na Ukrainie, a tysiące z nich przyjeżdżają do Niemiec. Pochodząca z miasta Dnipr, 33-letnia Lolita Aszani, ósmego dnia wojny wyruszyła z rodzinnej miejscowości w kierunku Lwowa, a stamtąd w stronę granicy z Polską. Mogłam zabrać albo walizkę z ubraniami albo koty. Nie było się nad czym zastanawiać - powiedziała "OZ".

Obecnie Lolita przebywa w gospodarstwie agroturystycznym w Kluetz, gdzie do dyspozycji ma niewielki pokój - pisze gazeta. 

Koty są zestresowane po dniach spędzonych w drodze i są bardzo nieśmiałe, gdy przychodzą obcy. Ale nic im nie będzie - zapewnia Aszani.

Uproszczone procedury transportu małych zwierząt do Polski

Codziennie na granicy polsko-ukraińskiej pracuje blisko 60 weterynarzy, którzy badają zwierzęta przywożone przez uchodźców, a także szczepią je przeciwko wściekliźnie - przekazał resort rolnictwa. Ministerstwo wyjaśniło, że wspólnie z Krajową Izbą Lekarsko-Weterynaryjną także w głębi kraju organizowane są badania kliniczne, wszczepianie transponderów oraz szczepienie zwierząt przywożonych z Ukrainy.

Przywóz psów, kotów lub fretek opiera się na uproszczonych procedurach. Jeśli chodzi o gryzonie - świnki morskie, myszy, szczury, króliki domowe - to nie polegają one obecnie żadnym restrykcjom.

W ostatnich dniach, tylko do schroniska w Krakowie trafiło kilkadziesiąt czworonogów, głównie psów i kotów, ale jest też świnka morska. W niedzielę do poznańskiego ZOO dotarły natomiast kolejne ewakuowane z Ukrainy zwierzęta, trzy lwy. Wcześniej, w czwartek, przybyły tam ewakuowane z azylu pod Kijowem m.in. lwy, tygrysy, karakale.