Co najmniej 15 ofiar śmiertelnych i 75 rannych - to bilans rosyjskiego ataku na Ukrainę, przeprowadzonego w nocy z poniedziałku na wtorek. W samym Kijowie zginęło 14 osób, w tym - jak przekazał mer miasta Witalij Kliczko - 62-letni obywatel USA. Prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski napisał, że był to "jeden z najstraszniejszych ataków" na stolicę Ukrainy.
W nocy z poniedziałku na wtorek siły rosyjskie przeprowadziły kolejny w ostatnich dniach łączony atak rakietowo-dronowy na Ukrainę. Tym razem wojska Władimira Putina obrały sobie głównie za cel Kijów. Prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski napisał na Telegramie, że był to "jeden z najstraszniejszych ataków" na stolicę Ukrainy.
Ukraiński przywódca poinformował, że Rosjanie zaatakowali również - oprócz Kijowa - obwody odeski, zaporoski, czernihowski, żytomierski, kirowohradzki, mikołajowski i kijowski. Dodał, że siły Moskwy wystrzeliły w sumie ponad 440 dronów i 32 pociski. Siły Powietrzne Ukrainy podały, że obronie powietrznej udało się zestrzelić 402 bezzałogowce i 26 pocisków.
Szef państwa ukraińskiego poinformował, że w wyniku rosyjskiego ataku zginęło co najmniej 15 osób, a 75 zostało rannych. Ukraiński resort spraw wewnętrznych doprecyzował, że 14 osób zginęło w Kijowie, a jedna - w Odessie; w stolicy Ukrainy rannych zostało 60 osób, a w Odessie - 10.
"Takie ataki to czysty terroryzm. Cały świat, USA i Europa muszą w końcu zareagować w sposób, w jaki cywilizowane społeczeństwo reaguje na terrorystów" - stwierdził Wołodymyr Zełenski.