"Jako przełożony był takim człowiekiem, do którego dobrze było zadzwonić i porozmawiać" – wspomina w rozmowie z reporterem RMF FM Pawłem Koniecznym o. Beniamin Kuczała, przełożony prowincjalny augustianów w Polsce. "Papież Leon XIV to nie jest Amerykanin, jakiego znamy z reklamy: spontaniczny, który mówi praktycznie bez zastanowienia i chodzi w adidasach" – dodaje. 8 maja Robert Prevost podczas konklawe został wybrany na 267. papieża.
Paweł Konieczny: Jak ojciec zareagował na wybór kardynała Roberta Prevosta?
o. Beniamin Kuczała, przełożony prowincjalny augustianów w Polsce: W ogóle nie spodziewałem się takiego wyboru na konklawe. W ogóle też nie obstawiałem, nie śledziłem tych wydarzeń. O wyborze ojca Roberta na papieża dowiedziałem się od znajomych, przez SMS-y, żeby włączyć telewizję, bo jeden z naszych jest ogłoszony Ojcem Świętym.
To jest papież, który już tutaj, w naszych rejonach bywał.
W Polsce był, o ile pamiętam, przynajmniej trzy razy, bo musiał być na naszej kapitule prowincjonalnej, na wizytacji i na następnej kapitule prowincjalnej.
I co wiemy o nowym papieżu? Domyślam się, że była okazja, żeby go spotkać i poznać.
Ja go poznałem w 2001 roku, będąc bratem klerykiem w Rzymie. Pomagaliśmy na kapitule generalnej, podczas której został wybrany na przeora generalnego zakonu po raz pierwszy. Więc wtedy miałem z nim bardzo takie spontaniczne, normalne spotkanie. Potem stał się naszym przełożonym. Z tej racji przez rok mieszkaliśmy obok siebie, to była jedna przestrzeń i pierwsze doświadczenie, bo wtedy byłem młodym chłopakiem. Bezpośrednie spotkanie z przeorem generalnym było bardzo przyjemne i bardzo naturalne i mam nadzieję, że ten styl utrzyma. Po prostu rozmawiało z nim się jak z jednym ze współbraci zakonu. Nigdy nie dał odczuć, że pełni jakąś ważną funkcję, również gdy przyjeżdżał do Polski. Raz miałem go przywieźć z lotniska z Krakowa. Samolot nie doleciał, więc jeszcze miał okazję zobaczyć za mną Katowice, bo to było lotnisko Katowice Pyrzowice. Bardzo fajna, spokojna rozmowa i to, że jako przełożony był takim człowiekiem, do którego dobrze było zadzwonić i porozmawiać.
Jaką naukę głosił ówczesny kardynał?
Nie jest znany jako wybitny intelektualista, pewnie też przez szersze grono, ale do nas czy do młodzieży, bo też brał udział w Światowych Spotkaniach Młodzieży Augustiańskiej, mówił bardzo prosto. Był skoncentrowany na Jezusie, na wymiarze braterstwa wśród Apostołów Jezusa i na wymiarze braterstwa w Kościele powszechnym. To mu chyba najbardziej leżało na sercu w jego słowach skierowanych do nas czy do młodzieży.
To będzie kontynuacja tego, co robił papież Franciszek?
Myślę, że będzie kontynuował na pewno prostotę Franciszka i bezpośredniość, bo to ma wpisane w naturę. Zobaczymy, jak będzie z doktryną.
A spontaniczność? Gdy wczoraj obserwowaliśmy wydarzenia z Watykanu, to jednak było to czytane. Czy to po prostu taki mały stres? Później już będzie bardziej spontanicznie?
Będąc na studiach w naszym kolegium w Rzymie, miałem okazję spotkać innych współbraci z prowincji amerykańskich. Byłem zaskoczony tym, jak wcześniej o nich myślałem. Są to bracia bardzo mocno zakorzenieni w tradycji. Trzeba pamiętać, że przez 12 lat Ojciec Święty mieszkał w cieniu Instytutu Patrystycznego, a więc miejsca, gdzie znajduje się Ojców Kościoła. Myślę, że to na nim odcisnęło również swoje piętno i tą tradycję przez "wielkie T" będzie bardzo szanował i będzie z tym związany. To nie jest Amerykanin, jakiego znamy z reklamy: spontaniczny, który mówi praktycznie bez zastanowienia i chodzi w adidasach, choć rzeczywiście w adidasach chodzi. (śmiech)
Czerwone buty skórzane będą?
Nie mam pojęcia, bo chyba się będzie ubierał normalnie jak do tej pory. Również będąc kardynałem lubił używać habitu zakonnego.
Kiedy ostatni raz się spotkaliście i jak też wyglądała ta wizyta tutaj, w terenach Polski? To też kardynał ówczesny miał okazję zobaczyć.
Chyba po raz ostatni spotkaliśmy przy okazji Światowych Dni Młodzieży w Brazylii, gdy papież Franciszek został wybrany na Ojca Świętego. Potem, po zakończeniu kadencji przeora generalnego, przez chwilę był w Stanach, a potem powrócił do Peru. O Polakach dużo wiedział, ponieważ ma braci również w Stanach Zjednoczonych, w zakonie. Spotykał się z Polakami w naszych parafiach w USA i też studiował z Polakami. W związku z tym to dla niego nie było nic nowego. Gdy przyjechał do Krakowa, to wiadomo, był zachwycony miastem jako zabytkiem. Ale bardziej chyba był skoncentrowany na nas.
Żeby poznać tutejszych augustianów.
Tak, i rozwiązać również nasze problemy. Dał się poznać od strony jako bardzo dobrego mediatora. To też bardzo mile mnie zaskoczyło, gdy weszliśmy w pewne sprawy konfliktowe, które się między ludźmi pojawiają. Nie odwoływał się do swojego autorytetu, ale do swojego doświadczenia i słowa, które ja sobie zapamiętałem, gdy weszliśmy na temat utrzymania prowincji, jej zasobów materialnych powiedział, że z jego doświadczenia, ale też z historii, nie pamięta, żeby jakaś prowincja upadła z powodów ekonomicznych. Jeżeli prowincje upadają, to zupełnie z czegoś innego, więc może ten temat powinien zejść na dalszy plan.
Jaki to będzie pontyfikat?
Jestem słabym futurologiem (śmiech). To, co przepowiadałem, nigdy się nie spełniło. Nawet właśnie wybór ojca Roberta na biskupa Rzymu. Wziął sobie za patrona Leona XIII, a więc papieża, który bardzo mocno związał się ze sprawą proletariatu, robotników i otwarciem się zupełnie na novum, czyli na zwykłego człowieka, który stoi przy taśmie. Coś, czego wcześniej w historii w ogóle ludzkości nie było. Mam nadzieję, że pójdzie w tym kierunku. Wymiar społeczny powinien być dla niego bardzo ważny i wydaje mi się, że może połączyć papieża Franciszka z Janem Pawłem II. Jeżeli mówimy o doktrynie, to może być kontynuatorem Jana Pawła II. Natomiast sposób zachowania się, podejście do drugiego człowieka, pewnie będzie bardziej Franciszkowy, jeżeli utrzyma styl taki, jaki miał, gdy był w Rzymie naszym przełożonym.
Podczas pontyfikatu poprzedniego papieża. Dowiedzieliśmy się sporo o jezuitach. No to teraz dowiedzmy się sporo o augustianach. Święty Augustyn jest zmorą studentów filozofii. A augustianie, to jaki zakon?
Rzeczywiście, bo Augustyn nie jest jednolity. Mamy młodego Augustyna, średniego Augustyna i starego Augustyna. Stąd wszyscy, również ci, którzy odpadli od Kościoła katolickiego, powołują się na Augustyna. Nasz zakon jest pewnego rodzaju wypadkową tradycji świętego Augustyna i tradycji pustelniczych, które w XVII wieku łączą się w jeden regularny zakon, który dał nowy podmiot w Kościele. To, co może i mam nadzieję, co również teraz charakteryzuje Ojca Świętego, to nasze filary, czyli przede wszystkim braterstwo ponad wszystko. Bycie bratem dla braci. To jest fundament naszego życia duchowego. Drugi filar to jest wspólnota pojęta jako rodzina. Stąd też zmora dla przełożonych w naszym zakonie. Funkcja przeora nie jest tak dominująca, jak w innych środowiskach. To jest jeden ze współbraci, który jest może bardziej moderatorem niż przywódcą w sensie ścisłym. I o to bardzo dbał Robert Prevost, gdy był przełożonym. W czasie jego kadencji również była rewizja konstytucji zakonnych. W związku z tym miał bezpośredni wpływ, aby ten wymiar nie został zatracony. I to braterstwo, które mamy w charyzmacie. Tworzenie Kościoła w oparciu o tego typu relacje powinny go i mam nadzieję, będą go charakteryzować.


