Prezydent Syrii Baszar el-Asad powiedział w opublikowanym w czwartek wywiadzie dla AP, że nie wierzy w partnerstwo Rosji i USA w walce z dżihadystami, bo nie widzi ku temu woli po stronie amerykańskiej. Zapewnił, że reżim nie blokuje dostaw żywności do Aleppo.

Prezydent Syrii Baszar el-Asad powiedział w opublikowanym w czwartek wywiadzie dla AP, że nie wierzy w partnerstwo Rosji i USA w walce z dżihadystami, bo nie widzi ku temu woli po stronie amerykańskiej. Zapewnił, że reżim nie blokuje dostaw żywności do Aleppo.
Baszar el-Asad /SANA HANDOUT /PAP/EPA

Zdaniem Asada, Stany Zjednoczone nie okazują woli współpracy przeciwko związanemu z Al-Kaidą Frontowi al-Nusra ani Państwu Islamskiemu, bowiem "uważają, że to jest karta, którą mogą rozgrywać dla własnych celów". Nie wierzę, że USA będą gotowe przyłączyć się do Rosji w zwalczaniu terrorystów w Syrii - podkreślił.

Nawiązując do konwoju humanitarnego, który w poniedziałek wieczorem został zaatakowany na północy Syrii, Asad powiedział, że jego zdaniem za atak, w którym zginęło 20 osób, odpowiadają rebelianci. Stanowczo zaprzeczył, by odpowiedzialna była Syria albo popierająca ją Rosja.

Te konwoje były na obszarze pod kontrolą terrorystów - podkreślił. Odrzucił sugestie dziennikarzy, że są świadkowie mówiący, że atak został przeprowadzony z powietrza przez śmigłowce. Syria i Rosja to jedyne siły zaangażowane w konflikt, które używają helikopterów.

Asad oświadczył, że jego wojska nie blokują dostaw żywności do oblężonych dzielnic Aleppo, które pozostają pod kontrolą rebeliantów. Szacuje się, że mieszka tam ok. 250 tys. osób, które według ONZ pilnie potrzebują żywności, lekarstw i paliwa. Zwrócił uwagę, że skoro możliwe są dostawy broni dla rebeliantów, tym bardziej możliwe jest dostarczanie żywności.

Prezydent wyraził przekonanie, że największą stratą związaną z wojną są nie zniszczenia budynków albo infrastruktury, ale straty w ludziach. Jego zdaniem, po zakończeniu wojny większość uchodźców wróci do kraju, "gdy bezpieczeństwo i życie wrócą do normalności".

Zdaniem Asada, nie nastąpi to jednak w ciągu najbliższych miesięcy, bowiem zakończeniem konfliktu nie są zainteresowane takie zaangażowane kraje jak USA, Turcja, "reżimy zachodnie i oczywiście Arabia Saudyjska i Katar". Prezydent powiedział, że nie wierzy, by w ciągu dwóch miesięcy kraje te "przestały wspierać terrorystów".

W trwającej od 2011 roku wojnie w Syrii zginęło ponad 300 tys. osób.

(az)