Syryjski dyktator Baszar el-Asad przygotowuje się na wybory powszechne w kraju zrujnowanym wojną domową. W tym samym czasie opozycja ma już gotowy plan jego "kontrolowanego odejścia".

Syryjski dyktator Baszar el-Asad przygotowuje się na wybory powszechne w kraju zrujnowanym wojną domową. W tym samym czasie opozycja ma już gotowy plan jego "kontrolowanego odejścia".
Baszar el-Asad /SANA HANDOUT /PAP/EPA

Prezydent Asad cieszy się w swych wypowiedziach z "niespotykanej" liczby kandydatów zgłoszonych do wyborów. W oczach opozycji, jak i całego Zachodu wybory uważa się za nielegalne.

Prezydent Francji Francois Holland określił je jako "prowokację" i działanie "całkowicie pozbawione realizmu". Moskwa - czyli sojusznik Asada - uznała te wybory za "zgodne z aktualną konstytucją syryjską". Rosyjskie władze twierdzą też, że wybory "nie zakłócą" wdrażanego obecnie procesu pokojowego.

Tymczasem zgodnie ze stanowiskiem ONZ, wybory należałoby odłożyć do 2017 roku.

Przywódcy syryjskiej opozycji wyrażali w niedzielę zaniepokojenie "niejasnym amerykańskim stanowiskiem" co do przyszłych losów Asada. Domagali się, aby Waszyngton wyraźnie wykluczył wszelką możliwość "rehabilitacji" syryjskiego dyktatora.

Niejasne stanowisko amerykańskie jest ogromnie szkodliwe - oświadczyła Bassma Kodmani, wchodząca w skład delegacji Wysokiego Komitetu Negocjacyjnego (HNC), która prowadzi w Genewie rozmowy dotyczące procesu transformacji politycznej w Syrii.

Nie wiemy, czy Stany Zjednoczone są w trakcie dyskusji z Moskwą. Krążą na ten temat rozmaite pogłoski. Oczekujemy potwierdzenia, że USA nadal stoją na stanowisku, które wyklucza rehabilitację Asada - podkreśliła Kodmani w wypowiedzi przekazanej w niedzielę m.in. przez francuskie rozgłośnie telewizyjne i radiowe, wśród nich RFI i TV5Monde.

Cała amerykańska administracja nadal mówi, że nie będzie on już mógł rządzić krajem, ale jeśli Rosjanie wciąż sądzą, że Asad powinien rządzić nadal, nie znajdziemy rozwiązania dla Syrii - ostrzega syryjska opozycjonistka.

Dodaje, że stanowisko opozycji jest jasne: negocjacje mogą się toczyć, gdy Asad jest jeszcze u władzy, jednak transformacja w Syrii nie będzie się mogła dokonać dopóki on tam pozostaje.

Negocjacje w Genewie mają na celu położenie kresu wojnie domowej, w której zginęło dotychczas 270 tys. osób. Powinny zostać wznowione 10 kwietnia i doprowadzić do powołania w ciągu sześciu miesięcy władzy tymczasowej, której zadaniem będzie opracowanie nowej konstytucji i zorganizowanie w ciągu 18 miesięcy wyborów prezydenckich.

Odejście Asada powinno być odejściem wynegocjowanym, aby koniec reżimu nastąpili w rezultacie operacji będącej transformacją kontrolowaną, a nie chaotyczną - podkreśliła Kodmani.

(az)