Po raz pierwszy amerykańskie i brytyjskie samoloty pojawiły się nad Bagdadem w ciągu dnia – donoszą specjalni wysłannicy RMF do stolicy Iraku. W Bagdadzie słychać było co najmniej 6 eksplozji. O dziwo, tym razem Irakijczycy nie ogłosili alarmu przeciwlotniczego. Co więcej, zaczynają otwierać pierwsze sklepy.

Tuż po rozpoczęciu ataku dziennikarzom nakazano opuszczenie budynku ministerstwa informacji, jedynego miejsca w Bagdadzie, skąd można nadawać relacje.

Reporter RMF Jan Mikruta był w tym czasie na pozycjach armii irackiej w południowo-wschodniej dzielnicy Dora. Reporterom pokazano okopy i gotowych do walki żołnierzy. Po pierwszych eksplozjach wojskowi zaczęli jednak nerwowo przeładowywać broń i kazali dziennikarzom natychmiast odjeżdżać.

W stolicy Iraku nie ma jednak żadnych oznak paniki. Przeciwnie, coraz więcej osób otwiera sklepy, znów zaczynają działać bazary. Po pierwszych trzech nocnych nalotach mieszkańcy Bagdadu chyba uwierzyli, że w ciągu dnia nic im nie grozi. Nawet po dzisiejszych, dziennych wybuchach ulice nie opustoszały. Po 12. reporterom pozwolono wrócić na dach ministerstwa informacji.

foto RMF Bagdad

14:00