"Polityka jest jak choroba. Jak się nią raz zainfekuje, to zawsze będzie się chorowało" - mówi John Godson, gość podcastu "Co u nich słychać?" w Radiu RMF24. Kuba Śliwiński zaprosił do rozmowy byłego posła Platformy Obywatelskiej, który obecnie spełnia się w roli przedsiębiorcy, mentora, rolnika, a także… członka grupy na Facebooku "Kozy, kózki i koziołki moją pasją". Dlaczego wyjechał do Nigerii i co dziś łączy go z Polską? Nasz podcast znajdziecie w serwisie RMF ON, innych platformach podcastowych, a także na YouTubie RMF24.
W rozmowie z Kubą Śliwińskim były poseł Platformy Obywatelskiej opowiadał między innymi swoim ranczu Pilgrim Ranch w Nigerii, ale również o licznych powrotach do naszego kraju. Nie wyjechałem na stałe z Polski. Nadal jestem z nią związany. Część czasu spędzam tam, i część tutaj, w Nigerii. Większość mojego dorosłego życia byłem właśnie w Polsce, moje dzieci są z Polski. Na zawsze jestem z nią związany - mówi John Godson.
Poseł opowiada także o swojej działalności po wyjeździe z kraju w 2016 roku. Założyłem ranczo, gdzie hodujemy kozy. Robimy też szkolenia - mamy szkołę rolniczą i kształcącą w dziedzinie polityki międzynarodowej oraz protokołu dyplomatycznego. Poza tym zajmuję się rodziną, i żyję, po prostu żyję - opisuje były polityk.
Gość podcastu "Co u nich słychać?" przyznał, że zeszłoroczne pogłoski o poszukiwaniu lokum w okolicach Łodzi były prawdziwe, lecz nie szukał on mieszkania bezpośrednio w mieście. Próbuję obecnie wybudować jakiś domek w Polsce, bym, jak przyjadę, nie wynajmował mieszkania czy hotelu. Mam działkę pod Łodzią, gdzie jest sad oraz las. Zawsze, kiedy przyjeżdżam do Polski, tam fantastycznie spędzam czas - mówi z uśmiechem Godson.
Godson spełnia się również jako rolnik, prowadząc własne ranczo Pilgrim Ranch w Nigerii. Hodujemy głównie kozy burskie oraz kalahari. Są ogromne, bo ważą nawet do 170 kg. Te lokalne są małe, ważą maksymalnie 25-35 kg. Krzyżujemy więc kozy lokalne z importowanymi, bo kozie mięso jest jednym z najważniejszych w Nigerii - opowiada gość podcastu "Co u nich słychać?".
Ranczo ma jednak za sobą trudne początki. Lokalny lud Fulani odnosi się wrogo do wszelkich do działalności związanych ze zwierzętami hodowlanymi w tamtych rejonach. Pewnego dnia, jak patrolowałem ranczo, miałem strzelbę i 4 psy obronne. Widziałem wtedy, jak szły ich krowy. Wystrzeliłem w powietrze i uciekły. Nie wiedziałem, że będzie za to jakiś rewanż. Potem otruli nasze kozy i zabrali nasze krowy. W Nigerii czasami bywa krwawo, bo często nawet zabijają ludzi. Zdecydowałem się to po prostu zamknąć, ewakuować pozostałe zwierzęta i zaczęliśmy szukać, gdzie będzie bezpieczniej - mówi Godson.
Na szczęście w nowym miejscu jest spokojniej. Tam też wielokrotnie Godson gościł Polaków. Ten ośrodek służy jako centrum polsko-afrykańskie, a więc to też jest Dom Polski. Mamy pokoje gościnne. Kiedy przyjeżdżają goście staram się też, żeby czuli się jak w domu. Ostatnio mieliśmy rodzinę pięcioosobową i nawet zrobiłem dla nich gołąbki - opisuje były polityk.
Chociaż John Godson pochodzi z tradycyjnego domu, to jednak w młodości był całkiem niespokojną duszą. Zawsze byłem buntownikiem. Tata był dyrektorem liceum, mama dyrektorką szkoły podstawowej, a więc byliśmy trzymani w dyscyplinie. Ja tego po prostu nie lubiłem - mówi gość podcastu "Co u nich słychać?"
Godson wspomina również epizody z próbowaniem używek i ucieczkami z domu. Wszystko się zmieniło w momencie nawrócenia, w wieku 17 lat. To była zmiana w moim życiu. Dwa razy chciałem pójść do wojska, ale nie wyszło. Bardzo się cieszę, że się nie udało i moje życie potoczyło się właśnie tak, jak się potoczyło - przyznaje mówi polityk.
Jednak gość podcastu "Co u nich słychać?" cały czas trzyma rękę na pulsie w kwestii polskiej sceny politycznej. Zdradził nawet, jacy są jego faworyci w nadchodzących wyborach prezydenckich. Na pierwszym miejscu jest Szymon Hołownia, na drugim Rafał Trzaskowski - stwierdził
Jego zdaniem Platforma Obywatelska za bardzo przechyliła się w lewą stronę, a jemu jest bliżej do centrum i prawicy. Nieważne, jaki człowiek ma pogląd, jestem w stanie z każdym współpracować, od prawa do lewa. Każdego szanuję za jego pogląd. Podczas wyborów prezydenckich będę w Polsce i będę głosował - zapewnia John Godson.
Polityka jest jak choroba. Jak się nią raz zainfekuje, to zawsze będzie się chorowało. Jeżeli jutro Pan Bóg zechce i wyborcy zechcą widzieć mnie w polityce, to z miłą chęcią (wrócę - przyp. red.). Kocham politykę, kocham służyć ludziom i kocham zmieniać rzeczywistość na lepsze - mówi John Godson.
Opracowanie: Natasza Pankratjew