Jeden z najsławniejszych dyrygentów swojego pokolenia, Japończyk Seiji Ozawa, zmarł w czwartek w wieku 88 lat na niewydolność serca. O śmierci muzyka poinformowała publiczna rozgłośnia NHK.

Ozawa spędził dekady w wyrafinowanej atmosferze najlepszych orkiestr na całym świecie. Jednak podczas wywiadów nosił krawat z motywami baseballu - pisze Reuters.

"Jego bujne włosy i uśmiech oczarowały publiczność, zwłaszcza w Stanach Zjednoczonych, gdzie pełnił przez prawie 30 lat funkcję dyrektora muzycznego Bostońskiej Orkiestry Symfonicznej" - wspominają muzyka najbliżsi.

Dla Ozawy USA były drugim domem

W 2020 roku orkiestra ogłosiła urodziny dyrygenta (1 września) "Dniem Seiji Ozawy", co skłoniło Japończyka do uznania Bostonu za swój drugi dom.

"To był naprawdę ważny okres w moim życiu" - powiedział. "Bez względu na to, dokąd się udam, Boston jest częścią mojego serca" - dodał.

Wiele lat później, jeszcze w Tokio, Ozawę widywano czasami na peronach metra, ubranego w kurtkę i czapkę swojej ukochanej drużyny baseballowej Boston Red Sox.

"Jestem całkowitym przeciwieństwem geniuszu, zawsze musiałem się starać. Niezbyt lubię się uczyć, ale musiałem to robić, jeśli chciałem tworzyć muzykę. Każdy, kto jest geniuszem, z łatwością poradzi sobie lepiej ode mnie" - powiedział na konferencji prasowej w 2014 roku.

Seiji Ozawa został nagrodzony wieloma nagrodami, m.in. Grammy w 2016 roku w kategorii Najlepsze nagranie - muzyka operowa.