Już za dwa tygodnie polscy fani produkcji braci Wachowskich będą mogli obejrzeć dzieło według ich scenariusza – „V jak Vendetta”. Niepokojącym pierwszym recenzjom przeciwstawia się nasz korespondent Jan Mikruta, który już film zobaczył.

Będę uparcie twierdził, że amerykańscy krytycy piszący o „V jak Very Dissapointing”, czyli bardzo rozczarowujący, po prostu się nie znają - mówi korespondent RMF.

Film nie jest może przesadnie głęboki psychologicznie, ale w końcu powstał na podstawie komiksu. Wyraźnie przerysowany jest w nim obraz totalitarnej Anglii, ale ten film jest tak zrobiony z założenia. Obraz spełnia swoje zadanie – posługując się symbolami, mówi młodym Amerykanom, bo to głównie dla nich film, że rząd może być groźny, a gdy staje się totalitarny, to trzeba mu się sprzeciwić - podkreśla Jan Mikruta.

Niewątpliwie mocną stroną filmu jest rola Natalie Nortman. Aktorka wreszcie gra emocjami, a nie tylko urodą. A z ogoloną głową wygląda obłędnie… - dodaje nasz korespondent.

„V jak Vendetta” natychmiast podbił serca amerykańskich widzów i swój debiut zwieńczył pierwszym miejscem na szczycie box office’u. Podczas pierwszego weekendu wyświetlania film zarobił aż 26,1 mln dolarów.