Złodzieje, którzy w poniedziałek nad ranem rozbili toporkami witrynę z precjozami w pomieszczeniu zwanym Zielone Sklepienie w drezdeńskim zamku, skradli mniej, niż się obawiano. Skarbiec Augusta Mocnego nie został ogołocony, większość dzieł ocalało – oświadczyła we wtorek po południu dyrektor generalna drezdeńskich zbiorów Marion Ackermann.

Pomieszczenie zwane Zielonym Sklepieniem w końcu mógł po raz pierwszy od rabunku obejrzeć Dirk Syndram, dyrektor skarbca. Relacjonował, że większość dzieł pozostała na swoim miejscu. Witryny nie są puste - stwierdziła dyrektor generalna drezdeńskich zbiorów Marion Ackermann, cytowana przez "Bild".

Prawdopodobnie dlatego, że rabusie plądrowali gabloty w ciemnościach. Ochrona, gdy tylko zorientowała się, że doszło do napadu, postanowiła odciąć prąd. Stąd też nagranie z monitoringu, na którym widać złodziei, jest mało czytelne.

Rabusie zostawili po sobie istne pobojowisko - miał relacjonować Syndram. Bardzo brutalnie obeszli się z precjozami. Garnitury z brylantami nie zostały skradzione w całości - poinformowano. W środę mamy poznać pełną listę skradzionych precjozów.

Złodzieje na szczęście - wbrew wcześniejszym obawom - pominęli Gwiazdę Orderu Orła Białego oraz dwa sznury pereł, w tym ten pochodzący z 1734 roku składający się z 177 pereł.

Wszystko, co zostało w gablotach, pokryte jest proszkiem gaśniczym, którego złodzieje użyli prawdopodobnie do zatarcia śladów. 

Berliński trop

To było dzieło profesjonalistów. Kradzież została dokładnie zaplanowana - mówi prowadzący dochodzenie Olaf Richter.

W śledztwo w sprawie drezdeńskiej kradzieży zaangażowano śledczych z Berlina. A to dlatego, że napad z Drezna porównywany jest do rabunku, do jakiego doszło w Bode Museum w Berlinie w 2017 roku. Skradziona wtedy została ważąca 100 kg złota moneta. W toczącym się w tej sprawie procesie na ławie oskarżonych zasiedli członkowie niemiecko-libańskiego klanu oraz pracownik firmy ochroniarskiej, zabezpieczającej obiekt. To on jest podejrzewany o przekazanie złodziejom informacji o usterce systemu alarmowego. Rabusie dostali się do Bode Museum przez okno, gdzie alarm nie działał. Skradzionej złotej monety nigdy nie odnaleziono. Najprawdopodobniej została przetopiona.

Wcześniej ten sam klan dokonał dwukrotnie kradzieży w znanym berlińskim domu towarowym KaDeWe. Za każdym razem bandyci toporkami rozbijali gabloty i kradli wybory jubilerskie.

Skarbiec elektorów saksońskich. Założony w XVIII wieku


Galeria Zielone Sklepienie założona została w latach 20. XVIII w. jako skarbiec elektorów saksońskich. Są tam przedmioty z kości słoniowej i te wyrzeźbione z drewna, także oczywiście jubilerskie dzieła sztuki z kamieni szlachetnych - to są wręcz niezwykle dekoracyjne, kunsztowne zabawki, z których większość powstała w XVIII wieku.

August Mocny uwielbiał tego rodzaju precjoza i nie szczędził na nie pieniędzy; był też naszym królem, więc poniekąd te przedmioty, w znakomitej większości, pochodzą z naszych podatków, ponieważ wówczas liczba Saksończyków wynosiła około trzech milionów, a w Polsce było wtedy około dwunastu milionów osób. Myślę, że wiele z tych przedmiotów było używanych również na Zamku Królewskim w Warszawie - opowiada Mariusz Klarecki - kurator Pałacu pod Blachą, który na co dzień pracuje w Ośrodku Sztuki Zamku Królewskiego w Warszawie.

Królewskie zbiory można regularne odwiedzać od 1732 roku - co było nowością na tamte czasy. Zwiedzanie skarbca było przywilejem zastrzeżonym dla wyższych sfer.