Ujawnienie przez portal Politico dokładnych, zaktualizowanych w związku z pandemią koronawirusa tajnych planów na wypadek śmierci królowej Elżbiety II wywołało niezadowolenie Pałacu Buckingham i zakłopotanie rządu - piszą brytyjskie media.

O tym, że plany działania na wypadek śmierci królowej - określone kryptonimem Operacja London Bridge - istnieją co najmniej od końca lat 60., wiadomo od dawna. Nigdy nie jednak zostały one ujawnione w takich szczegółach, jak zrobił to wczoraj portal Politico. Na dodatek przeciek zawiera niedawne aktualizacje w związku z pandemią.

Jak informuje Politico, pierwszą osobą spoza Pałacu Buckingham, która zostanie zawiadomiona, będzie premier kraju. Osobisty sekretarz królowej zadzwoni, przekazując krótką wiadomość:

Właśnie otrzymaliśmy informację o śmierci Jej Wysokości Królowej. Wymagana jest dyskrecja

Taką samą wiadomość premier przekaże ministrom. Do wiadomości publicznej informacja zostanie przekazana przez agencję prasową PA.

Natychmiast po podaniu tej wiadomości wszystkie flagi w kraju zostaną opuszczone do połowy masztu. Na stronie internetowej rodziny królewskiej pojawi się jedynie krótki komunikat o śmierci monarchini, a wszystkie inne treści znikną. Na kontach w mediach społecznościowych zostanie zablokowana możliwość dodawania treści z wyjątkiem tych wcześniej uzgodnionych. Także na stronach internetowych rządu pojawią się specjalne czarne banery, a komunikaty zostaną ograniczone do niezbędnego minimum.

Jeszcze tego samego dnia przemówienie wygłosi premier, a później nowy król Karol. Wieczorem wyżsi rangą członkowie rządu udadzą się na specjalne nabożeństwo żałobne w londyńskiej katedrze św. Pawła.

Pogrzeb 10 dni po śmierci królowej


Następnego dnia rano Karol zostanie formalnie ogłoszony królem, a po południu przyjmie on na audiencji premiera. 

Drugiego dnia ciało królowej ma zostać przewiezione do Pałacu Buckingham, w zależności od tego, gdzie umrze - królewskim pociągiem, samochodem lub samolotem.

Trzeciego dnia Karol uda się do parlamentu, a następnie w podróż po wszystkich częściach Zjednoczonego Królestwa - najpierw do Szkocji, później Irlandii Północnej, a na końcu do Walii. 

Równocześnie będą trwały przygotowania do pogrzebu. Od szóstego do dziewiątego dnia ciało królowej zostanie wystawione w Pałacu Westminsterskim, gdzie będzie można osobiście oddać jej hołd.

Obawy w związku z organizacją pogrzebu

Sam pogrzeb odbędzie się 10. dnia po śmierci w Katedrze Westminsterskiej, choć później ciało zostanie przeniesione do kaplicy św. Jerzego na zamku w Windsorze, gdzie w kwietniu pochowany został mąż królowej, książę Filip.

Jak napisał portal Politico, plany są bardzo szczegółowe i rozważane są w nich nawet takie kwestie jak niezadowolenie opinii publicznej, jeśli flaga państwowa na Downing Street nie zostałaby opuszczona do połowy masztu w ciągu 10 minut, jak to jest wymagane. Szczególną obawę budzą ostatnie trzy dni przed pogrzebem i sam dzień pogrzebu, bo przewiduje się, że w związku z dużą liczbą osób z kraju i z zagranicy chcących pożegnać królową, po raz pierwszy w historii Londyn może być wypełniony ludźmi do granic możliwości i nie wiadomo, czy wytrzyma to np. transport publiczny. Dodatkowo będzie to wyjątkowo trudny okres ze względu na potencjalne zagrożenie terrorystyczne.

Będzie śledztwo ws. przecieku?

Politico zaznacza, że 95-letnia królowa według wszystkich doniesień cieszy się dobrym zdrowiem i nic nie wskazuje, by aktualizacja planów była przeprowadzona w jakimkolwiek pośpiechu. Tym niemniej publikacja tych planów, szczególnie tak szczegółowa, wzbudziła duże kontrowersje. Rzecznik Pałacu Buckingham oświadczył, że nie będzie żadnego komentarza w tej sprawie, gdyż jest to sprawa dla rządu, ale źródła pałacowe mówią o niezadowoleniu, a nawet wściekłości z powodu tej publikacji.

Jest ona też bardzo kłopotliwa dla rządu, bo to on jest odpowiedzialny za całokształt przygotowań, a do planów dostęp ma tylko niewielka grupa osób. Jak podał wczoraj wieczorem dziennik "Daily Mirror", w przyszłym tygodniu szef służby cywilnej Simon Case ma zdecydować, czy wszcząć formalne śledztwo w sprawie źródła przecieku. Na dodatek nastąpił on w bardzo niefortunnym momencie dla premiera Borisa Johnsona, bo w ten weekend udaje się on wraz z żoną Carrie i ich 16-miesięcznym synkiem do zamku Balmoral w Szkocji, gdzie królowa co roku spędza lato.