Wiceminister spraw zagranicznych Ukrainy Ołeksandr Miszczenko ocenił, że w Polsce narastają nastroje antyukraińskie. Wezwał do odpolitycznienia dyskusji o rzezi wołyńskiej, wspólnej pracy historyków oraz godnego upamiętnienia ofiar po obu stronach. Wiceszef MSZ Ukrainy podkreślił, że Polaków i Ukraińców łączy wspólny wróg, a wzajemne relacje powinny opierać się na prawdzie i współpracy, nie zaś na rywalizacji o liczbę ofiar czy zakazach symboli.
- Wiceszef MSZ Ukrainy Ołeksandr Miszczenko stwierdził, że w Polsce rosną nastroje antyukraińskie.
- Dyplomata wezwał do odpolitycznienia dyskusji o rzezi wołyńskiej, wspólnego badania historii przez polskich i ukraińskich historyków oraz godnego upamiętnienia ofiar po obu stronach.
- Polityk skrytykował propozycję zakazu symboli UPA i ostrzegł, że konflikt jest w interesie Rosji.
Wiceminister spraw zagranicznych Ukrainy Ołeksandr Miszczenko podkreślił w oświadczeniu, że nasilenie nastrojów antyukraińskich w Polsce jest podsycane m.in. przez "nie zawsze obiektywne interpretowanie tragicznych wydarzeń na Wołyniu podczas II wojny światowej". Wskazał, że historia polsko-ukraińskich relacji "osiągała najwyższe amplitudy - od wspólnego świętowania zwycięstw po współdzielenie tragedii". Podkreślił, że oba narody łączył zawsze wspólny wróg, którym jest Rosja. Przypomniał w tym kontekście wspólną walkę podczas wojny polsko-bolszewickiej.
"Jednocześnie mamy również ciemne karty w historii stosunków polsko-ukraińskich, znane jako 'Tragedia Wołyńska'. Analizując materiały na temat polsko-ukraińskiego konfliktu w czasie II wojny światowej, publikowane obecnie w Polsce, można z całą pewnością stwierdzić, że zdecydowana większość z nich ma charakter raczej polityczny niż historyczny" - napisał. "Należy je uznać za upolitycznione" - dodał.
Rzeź wołyńska - ludobójstwo dokonane przez ukraińskich nacjonalistów na Polakach mieszkających na Kresach Wschodnich w latach 1943-1945 - jest jednym z najbardziej dramatycznych wydarzeń II wojny światowej. Łącznie na Wołyniu i w Galicji Wschodniej zginęło ponad 100 tys. Polaków, zamordowanych przez oddziały UPA i miejscową ludność ukraińską. Apogeum mordów nastąpiło 11 i 12 lipca 1943 r., kiedy Ukraińska Powstańcza Armia dokonała skoordynowanego ataku na Polaków w 150 miejscowościach w powiatach włodzimierskim, horochowskim, kowelskim oraz łuckim. Zbrodnia wołyńska spowodowała polski odwet, w wyniku którego zginęło 10-12 tys. Ukraińców, w tym 3-5 tys. na Wołyniu i w Galicji Wschodniej.
Ołeksandr Miszczenko wezwał do wspólnej pracy historyków z obu krajów. Jego zdaniem, dzięki temu "będzie można nie tylko odnotować fakty zbrodni dokonanych przez Ukraińców i Polaków, ale też obiektywnie określić przyczyny, które wywołały taką wrogość między Naszymi Narodami". Jak zauważył, obecnie w Polsce pojawia się "tendencja do liczenia i porównywania liczby ofiar, co zamienia tragedię w rywalizację cyfr". Skrytykował też propozycję zakazu symboli UPA.
"W związku z tym u historyków ukraińskich pojawia się zasadne pytanie: pod jakimi flagami i z jaką symboliką zabijali ludność ukraińską oddziały Armii Krajowej, Batalionów Chłopskich i inne uzbrojone formacje polskie? Wówczas, według logiki niektórych polskich polityków, Ukraina powinna zakazać całej symboliki polskiej, flag RP itp.? Dokąd nas to doprowadzi? A przede wszystkim - czyje interesy będzie realizować taki konflikt?" - pytał polityk.
Prezydent Karol Nawrocki zapowiedział w poniedziałek inicjatywę legislacyjną, która w Kodeksie karnym zrówna "symbol banderowski" z symbolami nazistowskimi i komunistycznymi. Powinniśmy w projekcie ustawy zawrzeć jednoznaczne hasło: stop banderyzmowi - powiedział prezydent. Dodał, że rozwiązania te są w interesie polskiej wspólnoty narodowej i dobrych relacji z Ukrainą, które powinny być budowane na fundamencie sprawiedliwości, prawdy i wbrew rosyjskiej propagandzie.


