W nieistniejącej już wsi Puźniki niedaleko Tarnopola w zachodniej Ukrainie trwają przygotowania do ekshumacji ofiar ludobójstwa dokonanego przez żołnierzy UPA. Wszystkie drzewa, które rosły w miejscu masowego grobu, zostały już wycięte, a archeolodzy przy użyciu koparki zdjęli pierwszą warstwę ziemi. Wysłannik RMF FM Jakub Rybski rozmawiał z panią Kateryną, która w czasie zbrodni wołyńskiej miała 8 lat. "Żal było Puźnik. Nasi ludzie żałowali. Przecież chodziliśmy tam czy do szkoły, czy do kościoła. Przecież Bóg jest jeden" - powiedziała Ukrainka.
- W Puźnikach, gdzie w 1945 roku ukraińscy nacjonaliści zamordowali kilkudziesięciu Polaków, rozpoczęły się prace ekshumacyjne.
- Prace są ściśle zabezpieczone i objęte ciszą informacyjną.
- Rozpoczęcie ekshumacji uznane zostało przez władze Ukrainy za ważny krok w budowaniu wzajemnego zaufania i współpracy w rozwiązywaniu trudnych kwestii historycznych między Polską a Ukrainą.
- W dalszej części artykułu dowiesz się, jak Puźniki wspomina pani Kateryna, Ukrainka, która w czasie zbrodni wołyńskiej miała 8 lat.
Puźniki to nieistniejąca już wieś w obwodzie tarnopolskim, gdzie w nocy z 12 na 13 lutego 1945 r. ukraińscy nacjonaliści wymordowali według różnych źródeł od 50 do 120 Polaków. Na miejscu wsi rośnie las. Prowadzi do niego trudno przejezdna, polna droga. W piątek w południe panowały tu dobre warunki pogodowe, jednak prognozy mówią, że w sobotę może padać deszcz.
Piątek to drugi dzień prac, które prowadzi ponad 40-osobowy zespół Polaków i Ukraińców.
Wszystkie drzewa, które rosły w miejscu masowego grobu, zostały już wycięte, a archeolodzy przy użyciu koparki wykopali dopiero pierwszą warstwę ziemi - relacjonuje z Puźnik Jakub Rybski, wysłannik RMF FM.
Zespół zmaga się teraz przede wszystkim z wycinaniem dużych i gęstych korzeni, wyrośniętych głęboko w ziemię. Robią to bardzo ostrożnie, bo wśród nich mogą znajdować się szczątki, które zostałyby po prostu uszkodzone w przypadku zbyt gwałtownego wyrywania.
Dzisiaj mogłem tylko nieoficjalnie porozmawiać z członkami zespołu badawczego, bo polski resort kultury zakazał im rozmów z mediami, tłumacząc to tym, że dziennikarze nie powinni przeszkadzać naukowcom w ich pracy. Na cmentarzu pracuje około 40 osób - przekazał dziennikarz RMF FM.
Teren ekshumacji jest zabezpieczony przez ukraińskie służby i pilnowany dzień i noc.