Nie ma oznak, że pod przykrywką ćwiczeń Zapad-2025 Rosja i Białoruś przygotowują się do ataku na NATO - ocenia inspektor generalny Bundeswehry Carsten Brauer, który dodaje jednak, że siły niemieckie i natowskie muszą pozostać czujne.
Ćwiczenia "Zapad" to duże, cykliczne manewry wojskowe organizowane przez Rosję, często we współpracy z Białorusią. Nazwa "Zapad" oznacza po rosyjsku "Zachód". Manewry te odbywają się zwykle co cztery lata i są bacznie obserwowane przez państwa NATO oraz społeczność międzynarodową, ponieważ często symulują scenariusze konfliktu z Zachodem, w tym z Polską i krajami bałtyckimi.
Głównym celem ćwiczeń jest sprawdzenie gotowości bojowej, koordynacji oraz zdolności do prowadzenia działań wojennych na dużą skalę, zarówno w obronie, jak i w ataku na kierunku zachodnim. Zakres manewrów obejmuje działania lądowe, powietrzne, morskie oraz cybernetyczne. Często ćwiczone są szybkie przerzuty wojsk, użycie artylerii, lotnictwa, a także działania sił specjalnych.
W ćwiczeniach biorą udział głównie wojska rosyjskie i białoruskie, choć czasem zapraszane są także inne państwa. Oficjalnie podawane liczby uczestników to kilkanaście do kilkudziesięciu tysięcy żołnierzy, jednak według szacunków NATO i ekspertów, rzeczywista liczba może być znacznie większa.
Przykładowe scenariusze ćwiczeń obejmują odpieranie ataku z Zachodu, przeprowadzanie kontrataku na terytorium przeciwnika, ćwiczenia z użyciem broni precyzyjnej i rakietowej oraz działania w warunkach wojny hybrydowej. Ostatnie edycje, takie jak Zapad-2021 czy Zapad-2017, wzbudziły duże zaniepokojenie w krajach sąsiednich. Ćwiczenia "Zapad" mają także istotne znaczenie polityczne - są postrzegane jako demonstracja siły i narzędzie presji wobec NATO oraz krajów sąsiadujących z Rosją i Białorusią. Często towarzyszą im napięcia dyplomatyczne i wzmożona aktywność wywiadowcza.
Moskwa i Mińsk przeprowadzą tegoroczne manewry w dniach 12-16 września, a oficjalnie ma w nich wziąć udział 13 tys. żołnierzy na Białorusi i około 30 tys. w Rosji. Według zapisów Dokumentu Wiedeńskiego, do manewrów wojskowych, w których bierze udział więcej niż 13 tys. żołnierzy, muszą być dopuszczeni niezależni, zewnętrzni obserwatorzy OBWE. Rosja w związku z tym za każdym razem określa liczbę wojska jako 13 tysięcy...
Tak jak w przypadku poprzednich edycji, tak i tym razem są to prawdopodobnie liczby mocno zaniżone. Litewskie służby wywiadowcze uważają jednak, że choć faktyczne siły skierowane do ćwiczeń Zapad-2025 będą wyższe, nie będą tak liczne, jak w poprzednich latach.
Wiceszef polskiego MON Paweł Zalewski powiedział pod koniec sierpnia, że strona polska zakłada, iż ćwiczeniom będzie towarzyszyć zwiększenie wojny nerwów, informacyjnej i hybrydowej.
W dobie niepokojów związanych z napięciem między Rosją i Zachodem ćwiczenia są również pod baczną obserwacją NATO. Inspektor generalny Bundeswehry Carsten Breuer powiedział w poniedziałek:
Nie mamy żadnych oznak, by podejmowano przygotowania do ataku pod przykrywką ćwiczeń. Będziemy jednak czujni, nie tylko siły niemieckie, ale i NATO.
W ubiegłych latach, w odpowiedzi na manewry "Zapad", NATO wzmacniało swoją obecność w krajach bałtyckich i w Polsce, m.in. poprzez rozmieszczenie wielonarodowych batalionowych grup bojowych (tzw. enhanced Forward Presence). Celem tych działań było odstraszanie i zapewnienie bezpieczeństwa sojusznikom. Sojusz wielokrotnie apelował do Rosji i Białorusi o pełną przejrzystość w organizacji ćwiczeń wojskowych oraz o przestrzeganie zasad Dokumentu Wiedeńskiego, w tym zapraszanie obserwatorów międzynarodowych. NATO zarzucało Rosji, że dzieli duże ćwiczenia na mniejsze, by uniknąć obserwacji.
W roku 2017 NATO wyraziło obawy, że ćwiczenia mogą być pretekstem do pozostawienia rosyjskich wojsk na Białorusi. Jak się okazało nie były to obawy bezpodstawne.


