Rząd Tajwanu poinformował o poważnym incydencie związanym z rozpoczętymi dziś manewrami wojskowymi przez Chińską Armię Ludowo-Wyzwoleńczą. Według władz w Tajpej, chińskie jednostki w czasie ćwiczeń naruszyły tajwańskie wody terytorialne.

  • Chińska Armia Ludowo-Wyzwoleńcza rozpoczęła manewry wojskowe wokół Tajwanu, naruszając wody terytorialne wyspy.
  • Władze Tajwanu ostrzegły przed zakłóceniami w ruchu lotniczym i morskim oraz upoważniły wojsko do reakcji w razie zagrożenia.
  • Premier Tajwanu Cho Jung-tai zaapelował do Chin o natychmiastowe wstrzymanie ćwiczeń, ostrzegając przed międzynarodową izolacją.
  • Pekin uzasadnia manewry "ostrzeżeniem przed separatyzmem".
  • Komentatorzy wiążą ćwiczenia z reakcją na wsparcie USA i Japonii dla Tajwanu.
  • Chcesz być na bieżąco? Odwiedź stronę główną RMF24.pl.

Resort obrony w Tajpej podkreślił, że chińskie jednostki wdarły się w głąb wód terytorialnych Tajwanu, rozciągających się na odległość 12 mil morskich (nieco ponad 22 km) od brzegu. Wśród sił ChRL uczestniczących w manewrach stwierdzono obecność 14 okrętów wojennych, 14 jednostek straży przybrzeżnej oraz 89 samolotów i dronów, z których 67 miało znaleźć się na terytorium Tajwanu.

Oficjalna chińska agencja Xinhua opublikowała grafikę przedstawiającą pięć stref wokół wyspy, w których będą obowiązywać ograniczenia ruchu statków i samolotów.

Resort obrony w Tajpej przekazał, że upoważnił tajwańskie wojska do reagowania w przypadku bezpośredniego zagrożenia. Władze wyraziły przekonanie, że działania Chin, które "eskalują napięcia w regionie, są nieakceptowalne".

Problemy pasażerów

Tajwański resort obrony ostrzegł też przed możliwymi zakłóceniami w lotniczym i morskim ruchu cywilnym przez Cieśninę Tajwańską, ponieważ - jak podkreślono - "obszar manewrów obejmuje również międzynarodowe trasy lotnicze i morskie". Ministerstwo transportu w Tajpej szacuje, że we wtorek utrudnienia dotkną około 857 lotów i, łącznie, ponad 100 tys. pasażerów. Zapowiedziano też odwołanie 74 lotów z Tajwanu na sąsiednie wyspy. 

Zarząd tajwańskich portów zapewnił natomiast, że zadba o to, by manewry nie wpłynęły na ruch statków handlowych, wpływających i wypływających z Tajwanu.

Premier Tajwanu Cho Jung-tai zaapelował do Chin o natychmiastowe wstrzymanie wszelkich ćwiczeń wojskowych. Podkreślił, że Chiny powinny zagwarantować bezpieczeństwo wszystkim samolotom i statkom, ostrzegając, że w przeciwnym razie mogą stać się "międzynarodowym pariasem". Premier zwrócił również uwagę, że działania Pekinu mają na celu podzielenie tajwańskiego społeczeństwa i wezwał obywateli do zachowania czujności.

Surowe ostrzeżenie

Przed rozpoczęciem manewrów władze w Pekinie poinformowały, że mają one być "surowym ostrzeżeniem przed siłami separatystycznymi" (tak Chiny określają władze Tajwanu - przyp. RMF FM) oraz przed próbą "ingerencji zewnętrznej".

W opiniach komentatorów ćwiczenia są reakcją Pekinu na ogłoszoną na początku grudnia nową strategię bezpieczeństwa USA, która zakłada m.in. sprzedaż Tajwanowi uzbrojenia o wartości ponad 11 mld dolarów, a także na listopadową deklarację premier Japonii Sanae Takaichi, że władze w Tokio potraktują ewentualny atak Chin na Tajwan jako "zagrożenie egzystencjalne", uzasadniające reakcję japońskiej armii.

Od zwycięstwa komunistów w kontynentalnych Chinach w 1949 r. Pekin traktuje Tajwan, gdzie schroniły się siły antykomunistyczne, jako zbuntowaną prowincję, która powinna zostać przyłączona do Chińskiej Republiki Ludowej.