Moskwa otwarła kolejny front dyplomatycznego sporu z Londynem. W roli głównej tym razem występują szkoły językowe prowadzone przez British Council. Nękane od jakiegoś czasu przez rosyjskie służby podatkowe centrum językowe w Moskwie zostało właśnie zamknięte.

Londyn i Moskwa pokłóciły się dlatego, że brytyjskie władze odmówiły ekstradycji miliardera Borysa Bierezowskiego i czeczeńskiego emisariusza Achmeda Zakajewa. Ponadto British Council aktywnie wspierał rosyjskie organizacje pozarządowe, co wywołało dezaprobatę Kremla.

To jednak nie początek, ale kolejna odsłona rosyjsko-brytyjskiego sporu. Następną problemową kwestią była sprawa koncernu naftowego Shell, który musiał odsprzedać Gazpromowi część akcji wielkiego projektu na Sachalinie, ponieważ Moskwa chciała przejąć nad nim kontrolę. Nie sposób również pominąć otrucia w Londynie byłego rosyjskiego agenta Aleksandra Litwinienki. Na tym tle błahe mogą się wydawać kłopoty brytyjskiego ambasadora w Moskwie, któremu w występowaniu z wykładami przeszkadza kierowana z Kremla młodzieżówka. Powód? Dyplomata latem przyszedł na spotkanie demokratycznej opozycji.