Transportowcy będą skarżyć Skarb Państwa za straty poniesione w czasie strajku celników. Pozwy przygotowuje Ogólnopolski Związek Pracodawców Transportu Drogowego.

Pozwy trafią do sądów dopiero po zakończeniu strajku celników. Związkowcy tłumaczą, że na razie nie ma co się sądzić, ponieważ straty rosną z dnia na dzień. Po drugie, chcą teraz skupić się na pomocy uwięzionym na granicy kierowcom.

Zawsze może przewoźnik wystąpić z pozwem cywilno-prawnym przeciwko państwu i poczekamy na prawomocny wyrok - uspokaja Jakub Lutyk, rzecznik resortu finansów. Jeśli nie wygramy w Polsce, odwołamy się do trybunału w Strasburgu - twierdzą związkowcy. Jedno jest pewne – w budżecie państwa jest rezerwa na ewentualne odszkodowania.

Większość łódzkich celników przyłączyła się dziś do ogólnopolskiej akcji protestacyjnej. Funkcjonariusze wzięli na jeden dzień urlopy na żądanie lub zwolnienia lekarskie. Praca placówek łódzkiej Izby Celnej jest sparaliżowana. Odpraw praktycznie nie ma - przyznała rzeczniczka prasowa instytucji Anna Ludkowska.

Na Dolnym Śląsku do pracy nie przyszło blisko 80 procent celników; w Radomiu 60 proc.; a w woj. lubuskim prawie połowa. Na Pomorzu w pracy pojawił się tylko co piąty celnik.

Strajk celników dotarł również do Wielkopolski. Urlopy na żądanie wzięli pracownicy urzędów celnych w Poznaniu, Kaliszu i Pile. Załamani wizją stania na parkingach do poniedziałku kierowcy zostali odprawieni z kwitkiem. Rozmawiał z nimi reporter RMF FM Piotr Świątkowski:

Tysiące tirów od kilku dni czekają po obu stronach polsko-ukraińskiej granicy na odprawę. Tylko w Korczowej kolejka ciężarówek ma 10 kilometrów. Jak informuje reporter RMF FM Maciej Grzyb, niektórzy kierowcy zdecydowali sie wrócić autostopem do domów. W kolejkach staną znów w poniedziałek. Tego dnia związek przewoźników ma zdecydować o terminie blokady Warszawy i dróg na wschodzie kraju.