"Pozostaję w rządzie" - mówi minister łączności, Tomasz Szyszko z Przymierza Prawicy, które do parlamentu startuje z list komitetu "Prawo i Sprawiedliwość" braci Lecha i Jarosława Kaczyńskich. Minister tłumaczy, że zostaje bo ma jeszcze do zrobienia wiele niedokończonych spraw w resorcie. Z rządu odszedł natomiast jego partyjny kolega, minister kultury, Kazimierz Ujazdowski.

"Nie mogę się pogodzić z odwołaniem ministra sprawiedliwości Lecha Kaczyńskiego – argumentował wczoraj Ujazdowski. Premier Jerzy Buzek nie był zaskoczony taką sytuacją. "Jeśli ktoś oświadcza, że nie chce dłużej pracować w rządzie, to ja przyjmuję takie oświadczenie i odwołuję ministra." - mówił z kolei Buzek. Wczoraj rano prezydent odwołał Lecha Kaczyńskiego ze stanowiska ministra sprawiedliwości i powołał na nie Stanisława Iwanickiego. Całe zamieszanie spowodowane jest aresztowaniem wiceszefa katowickiej delegatury Urzędu Ochrony Państwa. Prokuratura podejrzewa kapitana Mirosława Sz. o współpracę z przestępcami. Wczoraj "powód" rządowego sporu decyzją sądu, opuścił więzienie. Sąd zdecydował bowiem, że wystarczą "środki zapobiegawcze w postaci zakazu opuszczania kraju i zawieszenie w czynnościach służbowych". "Słusznie się stało że wiceszef katowickiego UOP-u wyszedł z aresztu." - powiedział radiu RMF były minister spraw wewnętrznych Krzysztof Kozłowski. Jego zdaniem oficer jest najmniej winny w całej sprawie, a na zamieszaniu skorzysta SLD:

Foto Archiwum RMF

06:00