Zbagatelizowano i zignorowano zbyt wiele ważnych dowodów i szczegółów - to uzasadnienie Sądu Najwyższego do ponownego rozpoczęcia procesu matki zamordowanego 4-letniego Michałka. Chłopiec pięć lat temu został wrzucony przez przyjaciela matki i jego kolegę do Wisły.

Początkowo kobieta została oskarżona o zaplanowanie całej zbrodni, jednak sądy różnych instancji uniewinniały ją. Dziś Sąd Najwyższy nakazał jeszcze raz rozpatrzyć tę sprawę.

Obrońca Barbary S. bagatelizował dzisiejszy wyrok: Dzisiaj Sąd Najwyższy nie wskazał, że Barbara S. jest winna, tylko wskazał na to, że powstały pewne uchybienia procesowe, które przy ponownym rozpatrywaniu sprawy powinny być wyjaśniane.

Sąd wskazywał jednak dzisiaj, że te uchybienia wbrew temu co mówi adwokat były bardzo poważne. W poprzednich instancjach nie padła odpowiedź nawet na podstawowe pytania. Sąd zbagatelizował część dowodów, które są pomocne dla ustalenia kwestii komu właściwie to dziecko przeszkadzało; komu ono komplikowało życie - mówiła sędzia prowadząca sprawę.

Sędzia podkreślała także, że przyjaciel matki nie mieszkał z nią, Michałka widywał sporadycznie, nie mieli z Barbarą S. żadnych planów na przyszłość i tak naprawdę sam Robert K. nie miał żadnych powodów by zamordować chłopca.