Aż 51 zarzutów, w tym korupcji, usłyszał były szef Instytutu Meteorologii - informuje "Rzeczpospolita". Kiedy rok temu Mieczysław O. trafił do aresztu, ciążyło na nim dziesięć zarzutów. Dziś, jak podaje gazeta, postawiono mu kilkadziesiąt.

Aż 51 zarzutów, w tym korupcji, usłyszał były szef Instytutu Meteorologii - informuje "Rzeczpospolita". Kiedy rok temu Mieczysław O. trafił do aresztu, ciążyło na nim dziesięć zarzutów. Dziś, jak podaje gazeta, postawiono mu kilkadziesiąt.
Łączna suma przyjętych przez O. łapówek – według zarzutów – sięga ponad 438 tys. zł (zdj. ilustracyjne) /Michał Dukaczewski /RMF FM

Mieczysławowi O. postawiliśmy 51 zarzutów, w tym korupcji, nadużycia uprawnień w celu osiągnięcia korzyści majątkowej, oszustwa, przywłaszczenia mienia i fałszerstwa dokumentów - mówi "Rzeczpospolitej" Michał Dziekański, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie.

Mieczysław O. to doktor habilitowany, ekspert w zakresie inżynierii i ochrony środowiska, autor publikacji naukowych. Nadużyć miał się dopuszczać od 2005 do 2015 r., czyli prawie przez cały czas kierowania Instytutem. Nie miałem w zawodowej karierze takiej sprawy, chociaż prowadziłem śledztwa dotyczące korupcji w urzędach państwowych - mówi "Rzeczpospolitej" prok. Przemysław Ścibor, który wraz ze stołeczną policjantką rozpracował "patologię w pogodowym" Instytucie.

Jak pisze "Rzeczpospolita", Mieczysław O. narzucił specyficzne reguły, które sprowadzały się do pieniędzy. Według prokuratorów, jeśli ktoś chciał dostać premię, to musiał coś "odpalić" dyrektorowi. Zastępcy O. za przyznane premie dali mu 63 tys. zł. Jeden z pracowników - 40 tys. zł, podobną kwotą obdarowała szefa główna księgowa (już nie pracuje). Czworo innych podwładnych dało mu 29 tys. zł, a kierująca oddziałem IMiGW "tylko" 10 tys. zł.

Reguła dzielenia się z szefem rozciągała się na inne zachowania - tak odwdzięczano się za fikcyjne posady - wynika z zarzutów.

Za zatrudnienie żony, teściowej i przyjaciółki jednego z pracowników Mieczysław O. uzyskał 154 tys. zł - mówi w rozmowie z "Rzeczpospolitą" Przemysław Ścibisz. Kobiety w rzeczywistości nie świadczyły pracy, ale otrzymywały pensje - dodaje. Tak jedna z pań "zarobiła" 66 tys. zł, inna 105 tys. zł, kolejna 109 tys. zł.

Fikcyjną posadę, tyle że w firmie brokerskiej, dostała też córka dyrektora - Estera. Mieczysław O. jako szef Instytutu zawarł przez brokera umowę z ubezpieczycielem. Z kolei wdzięczny pośrednik zatrudnił na zlecenie córkę O.

Łączna suma przyjętych przez O. łapówek - według zarzutów - sięga ponad 438 tys. zł. Szkoda w mieniu IMiGW, jaką spowodował - w ocenie prokuratury - to co najmniej 331 tys. zł.

Jak pisze "Rzeczpospolita", za pieniądze IMiGW Mieczysław O. miał sobie i żonie fundować bilety lotnicze na prywatne podróże, m.in. do Finlandii. Zabrał też małżonkę służbowo do Marrakeszu. Z rozliczenia delegacji wynikało, że do Maroka pojechał z zastępcą, a zabrał żonę. Instytut stracił ok. 14 tys. zł - twierdzą śledczy. Nadużycie wyszło na jaw, bo bilet wykupiono na dane żony O.

Mieczysław O. nie przyznał się do zarzutów i odmówił wyjaśnień. Od roku jest w areszcie i będzie w nim do lipca. Dziś oprócz O. zarzuty ma kilkanaście osób, w tym byli pracownicy Instytutu, i córka Mieczysława O. 

Więcej na rp.pl.

(mpw)