Jako Polacy mamy jeden z najdłuższych tygodni pracy w Unii Europejskiej, ale czy naprawdę jesteśmy najbardziej zapracowanym narodem? Andrzej Kubisiak z Polskiego Instytutu Ekonomicznego w rozmowie z Piotrem Salakiem na antenie Radia RMF24, tłumaczył, skąd biorą się statystyki, dlaczego nasza wydajność wciąż odbiega od zachodniej i czy czterodniowy tydzień pracy to realna przyszłość, a nie tylko marzenie.
- Polacy pracują dłużej niż przeciętny Europejczyk - średnio ponad 39 godzin tygodniowo, co wynika m.in. z małej liczby etatów niepełnych i wysokiego udziału samozatrudnionych.
- Nasza wydajność nadal odstaje od zachodniej Europy - to efekt niskiej automatyzacji, słabego wykorzystania nowych technologii i ograniczonego dostępu do elastycznych form pracy.
- Czy sztuczna inteligencja i zmiany pokoleniowe otworzą drogę do czterodniowego tygodnia pracy w Polsce?
Z danych Eurostatu wynika, że przeciętny mieszkaniec Unii Europejskiej pracuje około 36 godzin tygodniowo. W Polsce ta średnia przekracza 39 godzin, co plasuje nas w ścisłej czołówce najbardziej zapracowanych społeczeństw w Europie. Czy rzeczywiście jesteśmy tak pracowici, czy może za tą liczbą kryje się coś więcej?
Jak tłumaczył Andrzej Kubisiak, wicedyrektor Polskiego Instytutu Ekonomicznego, średnia nie oddaje pełnego obrazu. W Polsce bardzo niski jest odsetek osób zatrudnionych na część etatu - zaledwie 6 proc., podczas gdy w wielu krajach zachodnich elastyczne formy zatrudnienia są znacznie bardziej popularne. Dodatkowo duży odsetek samozatrudnionych i właścicieli firm - a więc osób pracujących zwykle ponad standardowy wymiar - zawyża statystyki.
Polski rynek pracy charakteryzuje się niską elastycznością. Wakaty rzadko dzielone są na mniejsze części etatu, przez co osoby, które mogłyby pracować mniej - np. rodzice małych dzieci czy opiekunowie osób zależnych - wypadają z rynku pracy. Tymczasem w krajach takich jak Holandia jeden etat potrafi być dzielony między dwie lub trzy osoby.
W obliczu starzejącego się społeczeństwa i spadającej liczby osób w wieku produkcyjnym, Polska będzie musiała zmienić to podejście i otworzyć się na większą aktywizację grup dotychczas wykluczonych.
Mimo że Polacy pracują długo, ich wydajność - rozumiana jako wartość dodana na godzinę pracy - wciąż pozostaje poniżej średniej unijnej. Powód? Niska automatyzacja, słabe nasycenie nowoczesnymi technologiami i niewielkie wykorzystanie narzędzi takich jak sztuczna inteligencja.
To nie jest wina pracowników - to efekt struktury naszej gospodarki - podkreślał Kubisiak.
Pomysł skrócenia tygodnia pracy z pięciu do czterech dni powraca coraz częściej - nie tylko w debacie publicznej, ale także w działaniach testowych prowadzonych w różnych krajach. Zdaniem eksperta, to nie kwestia "czy", ale "kiedy".
Kubisiak zauważył, że transformacja, która miała miejsce w Polsce przy okazji wprowadzania wolnych sobót, trwała niemal 20 lat. Skracanie tygodnia pracy powinno przebiegać podobnie - stopniowo, bez szoków gospodarczych.
Jeszcze niedawno pokutowało przekonanie, że trzeba kochać swoją pracę. Dziś coraz częściej postrzegamy ją jako środek do celu - zapewnienie stabilności, a nie sensu życia. Szczególnie widoczne jest to wśród młodszych pokoleń, które większą wagę przykładają do czasu wolnego i życia poza zawodowym.
Skracanie czasu pracy może przyczynić się do poprawy zdrowia psychicznego, ograniczyć wypalenie zawodowe i... wydłużyć aktywność zawodową.
Eksperci z Doliny Krzemowej nie mają wątpliwości: AI może być "game changerem" w świecie pracy.
W Polsce potencjał ten nie został jeszcze w pełni wykorzystany, ale jeśli automatyzacja i AI przyspieszą, to właśnie one mogą utorować drogę do czterodniowego tygodnia pracy.


