Zakaz wjazdu dla członków białoruskich komisji wyborczych i funkcjonariuszy aparatu represji – to reakcja polskiego Ministerstwa Spraw Zagranicznych na sfałszowanie – zdaniem resortu – białoruskich wyborów prezydenckich i zatrzymaniu przez milicję polskiego posła Jarosława Jagiełły.

MSZ zażądał od Mińska także zwolnienia wszystkich więźniów politycznych. Nie zanosi się jednak na żadne poważniejsze reakcje – nie ma planów wydalania białoruskich dyplomatów z terytorium Polski. Wcześniej jednak prezydent Lech Kaczyński zapowiadał ostrą reakcję na działania białoruskich władz.

Sytuacja jest dość kłopotliwa, ponieważ Polska wysyła właśnie na Białoruś nowego ambasadora. Jednak MSZ przekonuje, że zastosowane środki są wystarczająco dolegliwe. - Nasza reakcja jest bardzo dotkliwa, bo nakłada indywidualne sankcje na tych ludzi, którzy są odpowiedzialni za to, co się na Białorusi dzieje - przekonuje Paweł Dobrowolski z resortu. Dodaje, że ostrzejsza reakcja mogłaby doprowadzić do izolowania Białorusi.