Sąd Okręgowy w Olsztynie uznał, że Piotr S., kierowca quada, który dwa lata temu spowodował śmiertelny wypadek, nie będzie sądzony jak za zabójstwo. Grozi mu kara do ośmiu lat pozbawienia wolności.

Proces Piotra S., w którym zginęła Agata Ch., 29-letnia turystka, miał zacząć się w listopadzie roku przed Sądem Rejonowym w Giżycku. Został jednak odroczony, bo pełnomocnicy bliskich ofiary chcieli, aby sprawę rozpatrywał Sąd Okręgowy w Olsztynie. Rodzina ofiary wniosła, aby Piotr S., był sądzony jak za zabójstwo.

W ich ocenie zachowanie Piotra S. na drodze świadczyło, że mógł działać z tzw. zamiarem ewentualnym zabójstwa, a takie sprawy powinien rozpatrywać sąd wyższej instancji. Według ojca ofiary do tragedii doszło, bo kierowca quada chciał "odegrać się" na jego córce za nieprzychylne gesty na drodze. 

Sąd Okręgowy w Olsztynie nie znalazł jednak podstaw do zmiany miejsca procesu i oddalił zażalenia. Piotr S. będzie więc odpowiadał za spowodowanie wypadku ze skutkiem śmiertelnym, a pierwsza rozprawa odbędzie się 7 maja w Giżycku.

Śmierć na spacerze z dzieckiem

Agata Ch. z Warszawy zginęła w czerwcu 2011 roku podczas weekendu spędzanego z rodziną na Mazurach. Została potrącona przez quad na szutrowej drodze koło wsi Kleszczewo. Idącemu obok niej mężowi, który pchał wózek z kilkutygodniowym dzieckiem, nic się nie stało.

Jak ustalono Piotr S. i jadący za nim drugim quadem Marek B. dwukrotnie zetknęli się ze spacerującymi skrajem drogi warszawiakami. Za pierwszym razem Agata Ch. próbowała zmusić ich, żeby zwolnili. Krzyczała i pokazała im obraźliwy gest, bo żwir sypał się spod kół quadów w stronę dziecięcego wózka.

Obaj kierowcy po wyminięciu pieszych dojechali do najbliższego skrzyżowania i zawrócili. Gdy nadjeżdżali ponownie kobieta zeszła bliżej środka jezdni, usiłując doprowadzić do zatrzymania pojazdów. Została uderzona przez pierwszy z quadów, którym kierował Piotr S. Jadący za nim Marek B. uciekł z miejsca wypadku.

Według prokuratury oskarżony o spowodowanie tego wypadku Piotr S. naruszył przepisy o ruchu drogowym. Widział idącą prostym odcinkiem drogi rodzinę, ale nie zachował ostrożności. Jechał z prędkością ok. 70 km/h i nie zwolnił. Nie zachował też bezpiecznego odstępu przy próbie wyminięcia kobiety.

Marek B., którego oskarżono o nieudzielenie pomocy ofierze wypadku, we wrześniu ub. r. dobrowolne poddał się karze dwóch lat pozbawienia wolności, zawieszonej warunkowo na cztery lata.

Piotr S. nie przyznaje się do winy. Twierdzi, że kobieta wtargnęła nagle na jego pas ruchu i nie mógł na czas zahamować. Grozi mu kara do ośmiu lat pozbawienia wolności.