Tylko w ciągu ostatnich tygodni i tylko na Podhalu doszło do trzech poważnych wypadków z udziałem quadów. Jedna osoba zginęła, kilka zostało poważnie rannych.

Do najpoważniejszego w skutkach wypadku doszło pod koniec października w Murzasichlu koło Zakopanego. Quad, którym jechali ojciec z synem przewrócił się i obaj trafili do szpitala. Osiemnastoletni syn po kilku dniach zmarł. Ojciec nadal w ciężkim stanie przebywa w jednej z krakowskich klinik.

Policja nie ustaliła nawet który z nich kierował, bo nie było świadków tego wypadku. Kierowca po prostu stracił panowanie nad tym pojazdem i uderzył w płot. Pojazd nie był zarejestrowany, nie powinien w ogóle poruszać się po drodze publicznej - mówi rzecznik zakopiańskiej policji Kazimierz Pietruch.

Z kolei w Czarnym Dunajcu kierowca quada zgubił swojego pasażera i odjechał nie udzielając mu pomocy. Następnego dnia w Sromowcach ranny został quadowiec, który wjechał w płot. Jak się okazało był pijany. 

Wypadki z udziałem quadów to już plaga

To już prawdziwa plaga - mówią policjanci. Bezmyślność. Narażają inne osoby, ale sami siebie też narażają - komentuje Pietruch.

Ta bezmyślność czasami jest wręcz zatrważająca. Na Mazurach lada dzień rozpocznie się proces kierowcy quada, który prawdopodobnie celowo potrącił 29-letnią turystkę z Warszawy. Kobieta zmarła na miejscu. Teraz jej rodzina chce, by kierowca odpowiadał nie za spowodowanie wypadku, a za zabójstwo.

Quadowcy płoszą zwierzęta i niszczą ściółkę w TPN

Z kierowcami quadów od lat boryka się także straż Tatrzańskiego Parku Narodowego. Quadowcy wjeżdżają na szlaki turystyczne i do ostoi dzikich zwierząt. Płoszą je, straszą turystów i niszczą leśną ściółkę. Straż Parku wraz z funkcjonariuszami Straży Granicznej i policjantami od lat ścigają nielegalnie wjeżdżających na teren TPN. Po tym, jak sypnęły się mandaty, kierowcy quadów zmienili taktykę. Quady i motocykle crossowe teraz przerzuciły się na godziny popołudniowe. Robią to w większości osoby lokalne, świadomie i z premedytacją - mówi komendant Straży TPN Edward Wlazło. Quadowcy liczą na to, że wieczorem i w nocy nie natkną się na strażników. Kiedy już jednak dojdzie do takiego spotkania, nie mają żadnych skrupułów, wiedząc jaka czeka ich kara. Pod koniec ubiegłego roku dwóch zamaskowanych quadowców próbowało rozjechać interweniującego prawnie funkcjonariusza Straży Parku w rejonie Wierchu Porońca - mówi Wlazło. Tylko swojej zwinności strażnik zawdzięcza to, że nie trafił do szpitala. Sprawców napaści dotąd nie ustalono.

Quady to coraz większy problem na polskich drogach i bezdrożach i chyba tylko stworzenie odpowiedniej liczby specjalnych torów dla tego typu pojazdów może go rozwiązać. Jak widać kary i wypadki - nawet te tragiczne - niczego nie uczą kierowców.