Rada NFZ pozytywnie zaopiniowała wnioski o odwołanie obecnego prezesa, Jerzego Millera i powołanie jego następcy, posła PiS-u Andrzeja Sośnierza. Decyzja rady NFZ i tak nie ma żadnego znaczenia, bo los szefa Funduszu leży w rękach premiera. A ten już dawno zapowiedział, że Miller musi odejść.

W czasie głosowania było 4 do 3 za odwołaniem Millera i 4 do 1 za powołaniem Sośnierza. Jak dowiedział się reporter RMF FM, wniosek został przekazany bez uzasadnienia. Nie wiadomo też, czy była jakaś dyskusja merytoryczna i jakie były argumenty, przemawiające za odwołaniem Millera. Rada, zgodnie z prawem, wydaje tylko opinię, z którą szef rządu nie musi się liczyć.

- Zawsze trzeba nowych impulsów - tak zmiany uzasadnia zadowolony wiceszef resortu zdrowia, Bolesław Piecha. Wtóruje mu Andrzej Sośnierz, który ma już plany zmian w projekcie podziału pieniędzy na podwyżki.

Walka o odwołanie Millera trwa już od wielu miesięcy. Już w kwietniu PiS chciał, by to właśnie Sośnierz objął funkcję szefa Narodowego Funduszu Zdrowia. Jerzy Miller – według tych pomysłów – miał przejść do resortu finansów, gdzie zostałby wiceministrem.

Wtedy nic z tego nie wyszło. Nie udało się też miesiąc później. W maju Zbigniew Religa, na wniosek premiera, poprosił Millera o podanie się do dymisji – ten jednak odmówił. Wcześniej Rada NFZ nie zgodziła się na odwołanie szefa Funduszu.