Ok. 40 szpitali w całej Polsce brało dziś udział w strajku ostrzegawczym pielęgniarek i położnych. Jak przekazała przewodnicząca Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych Krystyna Ptok, był to protest przeciwko warunkom pracy i płacy. "Godna płaca za ciężką pracę" - to jedno z haseł, jakie można było usłyszeć w czasie protestu na placu Bankowym w Warszawie.

Elementem strajku były m.in. pikiety przed urzędami wojewódzkimi. Największa z nich rozpoczęła się o godz. 10 na placu Bankowym w Warszawie. Pacjenci są pod opieką naszych koleżanek, pielęgniarek oddziałowych, lekarzy. Wszyscy są zaopiekowani, my jesteśmy prosto po dyżurze nocnym albo przed, prosto ze szpitala często tutaj - powiedziała reporterowi RMF FM jedna z pielęgniarek, która przyjechała na pikietę ze szpitala w Ostrołęce. 

Sytuacja covidowa się uspokaja. Natomiast mamy falę pacjentów, którzy przez ten czas siedzieli w domu i czekali, aż będzie spokojniej w szpitalach. Nadal mamy bardzo dużo pracy - tłumaczyła w rozmowie z RMF FM jedna z uczestniczek protestu w Warszawie. Jest nas za mało. Sytuacja covidowa pokazała, że system ochrony zdrowia jest niewydolny - podkreślała inna. 

Reporter RMF FM pytał też protestujące pielęgniarki o to, jakie zachęty przyciągnęły by do tej profesji młode osoby. Godne warunki pracy - usłyszał w odpowiedzi. Żeby były normy zatrudnienia, żeby pielęgniarka nie pracowała na trzech etatach, a na jednym godziwie zarabiała - wyliczała jedna z kobiet. 

"Jeszcze mamy siłę, żeby walczyć"

Pielęgniarki zorganizowały też protesty m.in. przed Spodkiem w Katowicach, na Rynku Głównym w Krakowie czy pomnikiem czynu rewolucyjnego w Rzeszowie, a także w Olsztynie. 

Jedna z pielęgniarek obecnych na proteście przed Spodkiem w Katowicach powiedziała reporterowi RMF FM Marcinowi Buczkowi, że obecność na tym wydarzeniu to jednocześnie akt desperacji i wyraz siły. Jeszcze mamy siłę, żeby walczyć. Nie widzimy innego wyjścia. Jesteśmy niezadowolone, zmęczone. Większość z nas przez rok nie wykorzystała urlopu, bo nie było kiedy - przyznała. 

Pomocy nie ma, salowa jedna na cały szpital. Lekarze również są zapracowani - jeden lekarz na dyżurze obsługuje oddział i izbę przyjęć. Nie da się tak pracować. Za moment będzie sprzęt, będą większe pieniądze, ale nie będzie rąk do pracy - ostrzegała w rozmowie z reporterem RMF FM Piotrem Bułakowskim jedna z uczestniczek protestu przed urzędem wojewódzkim w Olsztynie. 

"Za chwilę nas w Polsce po prostu zabraknie"

Przez pandemię nie we wszystkich szpitalach w Polsce udało się przepchnąć spór zbiorowy do tego etapu, aby mógł zostać rozpoczęty strajk ostrzegawczy. Nam się to udało przy współpracy z naszą dyrekcją. Mamy podpisany protokół rozbieżności i jesteśmy po mediacjach. To dało nam prawo do przeprowadzenia strajku ostrzegawczego - powiedziała PAP pielęgniarka Iwona Golon, wiceprzewodnicząca organizacji związkowej w Radziejowie (woj. kujawsko-pomorskie). Pielęgniarki ze szpitala w tym mieście odeszły dziś na dwie godziny od łóżek pacjentów. Chorzy nie zostali jednak pozbawieni opieki, bo personel wykonuje  swoje obowiązki rotacyjnie.

To nie jest tak, że my po prostu odchodzimy od łóżek pacjentów, otrzepujemy się, bo zawsze myślimy o naszych pacjentach. Jeżeli bowiem my tego nie zrobimy, to nikt tego nie zrobi. Działania rządu nie wskazują na to, że rozumieją powagę sytuacji. A za chwilę nas w Polsce po prostu zabraknie - dodała.

Gdyby pielęgniarki zrzekły się drugich, a niejednokrotnie trzecich etatów, to system ochrony zdrowia pada. Tak samo pracują ratownicy, lekarze czy fizjoterapeuci i diagności - tłumaczyła Golon. W naszym szpitalu pracuje na etacie 156 pielęgniarek i jak widać, w większości ten personel pojawił się na proteście. Z oddziałami jesteśmy umówieni tak, że praca będzie wykonywana rotacyjnie, aby opieka nad pacjentami nie ucierpiała - zapewniła.

"To najwyższy czas na protest"

Sytuacja epidemiczna poprawia się. To najwyższy czas na protest - przyznał w rozmowie z reporterem RMF FM Michałem Dobrołowiczem Maciej Kozdęba, pielęgniarz ze Szpitala MSWiA w Warszawie. Na pewno jest jakaś frustracja już w środowisku. Jest też jakaś nadzieja na coś, że coś w końcu drgnie - ocenił. Jak dodał, w pierwszej kolejności chciałby zmiany warunków finansowych. Że zaczniemy pracować za dobre pieniądze, nie biegając od szpitala do szpitala na kilku etatach... Warto byłoby pomyśleć wreszcie o tym, żeby ten zawód zaczął w końcu wyglądać - tłumaczył. 

Należy zwrócić duża uwagę na postulaty pielęgniarek - tak strajk ostrzegawczy pielęgniarek i położnych skomentował w rozmowie z RMF FM wieloletni dyrektor Szpitala Klinicznego imienia Barlickiego w Łodzi - profesor Piotr Kuna.

Jeżeli chcemy mieć pielęgniarki - pielęgniarki powinny bezwzględnie otrzymać podwyżki. Ostatni raz minister Marian Zembala w 2015 r. uregulował te pensje. Minęło 6 lat i naprawdę trzeba zrobić to jak najszybciej - zauważył. Dramatycznie w Polsce brakuje pielęgniarek. To jest naprawdę dramat. A opieka nad pacjentem - mamy coraz więcej pacjentów w starszym wieku i niepełnosprawnych - zależy głównie od pielęgniarek - dodał. 

Andrusiewicz: Nikt nikomu uposażeń nie będzie zmniejszał

Do protestu pielęgniarek odniósł się na konferencji prasowej rzecznik resortu zdrowia Wojciech Andrusiewicz. Zapewnił, że ministerstwo docenia rolę pielęgniarek w polskim systemie ochrony zdrowia. Należy tu docenić ciężką pracę, którą panie pielęgniarki wykonały szczególnie w tym ostatnim niecałym półtora roku, kiedy zmagamy się z epidemią Covidu. Była to bardzo ciężka i bardzo wytężona praca, za którą należą się nie tylko pieniądze, ale i szacunek - powiedział.

Andrusiewicz zwrócił uwagę, że nowelizację ustawy o najniższym wynagrodzeniu w ochronie zdrowia w Sejmie poparły niemal wszystkie siły polityczne (nowelę poparło 433 posłów, 3 było przeciw, 8 wstrzymało się od głosu). Podkreślił, że nowelizacja reguluje wzrost minimalnego, a nie średniego wynagrodzenia w służbie zdrowia. Powiedział, że dzięki nowym przepisom pracownicy medyczni nie będą mogli zarabiać poniżej wynagrodzenia ustalonego w ustawie.

W przypadku pielęgniarek na najniższym stanowisku ze średnim wykształceniem to jest próg 3770 zł - od 1 lipca nie będzie można zarobić mniej - tłumaczył. Dodał, że przepisy nowej ustawy uregulują również minimalne wynagrodzenia innych pracowników placówek medycznych, m.in. salowych.

Andrusiewicz pytany był m.in. o to, dlaczego część środowiska pielęgniarskiego powtarza argument, że w wyniku zmian w prawie stracą najbardziej w kwestii uposażenia osoby z największym doświadczeniem i stażem.

Jeżeli mówilibyśmy o uposażeniu minimalnym dla osoby z kilkudziesięcioletnim stażem to oznaczałoby, że dzisiaj albo też 1 lipca dyrektor szpitala nagle zmniejsza drastycznie uposażenie takiej osobie. Jest to niemożliwe. Przypomnę, że osoba z długoletnim stażem to nie jest osoba, która wchodzi do zawodu i której dotyka kwestia ustawy o minimalnym wynagrodzeniu. To jest pomylenie pojęć - podkreślił. Ocenił, że mówienie o obniżeniu uposażenia jest wprowadzaniem opinii publicznej w błąd.

My mówimy o minimalnym wynagrodzeniu, którego nie pobierają pielęgniarki z długoletnim, kilkudziesięcioletnim stażem, więc to jest wprowadzanie troszeczkę opinii publicznej w błąd, bo nikt nikomu pensji nie będzie obniżał - dodał Andrusiewicz.
Mówił, że resort gwarantuje osobom, które wchodzą do zawodu i które nie mają wyższego wykształcenia uposażenie "na bazie 3770 zł."

Zaręczam, nikt nikomu uposażeń nie będzie zmniejszał, to jest błędne rozumienie ustawy, która przeszła właśnie przez Sejm - mówił.

Dlaczego pielęgniarki i położne strajkują?

Zarząd krajowy Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych na posiedzeniu 9 listopada 2020 r. podjął uchwałę o podjęciu przygotowań do wszczęcia sporów zbiorowych w skali ogólnopolskiej w celu poprawy warunków pracy i płacy pielęgniarek i położnych, a w razie konieczności podjęcia także strajku generalnego.

Powodem akcji strajkowej jest tzw. ustawa Niedzielskiego, tj. ustawa o sposobie ustalania najniższego wynagrodzenia zasadniczego niektórych pracowników zatrudnionych w podmiotach leczniczych. Zdaniem szefowej związku Krystyny Ptok "nie gwarantuje stabilnych zasad wzrostu wynagrodzeń zasadniczych pielęgniarek, pielęgniarzy i położnych, pomimo licznych sygnałów od członków naszej organizacji związkowej dotyczących rażącego pogorszenia warunków pracy i płacy, trwającego od wielu miesięcy stresu, przemęczenia i wypalenia zawodowego".

Gorąca Linia RMF FM jest do Waszej dyspozycji! Przez całą dobę czekamy na informacje od Was, zdjęcia i filmy.

Możecie dzwonić, wysyłać SMS-y lub MMS-y na numer 600 700 800, pisać na adres mailowy fakty@rmf.fm albo skorzystać z formularza WWW.