Nawet 100 pocisków moździerzowych z głowicami chemicznymi może znajdować się w południowym Iraku. W tym miejscu duńscy żołnierze odkopali ponad 30 pocisków. Ze wstępnych ustaleń ekspertów wynika, że zawierają one gaz bojowy.

Za dwa dni będzie wiadomo na pewno, co to za substancja. 36 pocisków zakopanych było w ziemi w regionie Amary na północ od Basry. Spoczywały tam od co najmniej 10 lat.

Na miejscu znaleziska pracuje brytyjska jednostka, specjalizująca się w broni nuklearnej, biologicznej i chemicznej. Odgrodziliśmy cały teren i ustawiliśmy tam straże. Podejrzewamy, że pociski to pozostałość z wojny iracko - irańskiej, z lat 80. - mówił generał Mark Kimmitt ze sztabu wojsk amerykańskich.

Obalone wiosną ubiegłego roku władze Iraku twierdziły, że zniszczyły wszelką broń chemiczną. W przeszłości ten rodzaj uzbrojenia stosowany był w czasie wojny z Iranem oraz przeciwko Kurdom i szyitom. 16 lat temu w Halabdży, po ataku iperytem, sarinem i tabunem zginęło ok. 5 tys. osób.

Znalezienie pocisków to poważny dowód kłamstw Saddama Husajna i irackiego reżimu, ale przedstawiciele USA bagatelizują znalezisko, podkreślając, że pochodzi sprzed kilkunastu lat. Amerykanie i Brytyjczycy nadal szukają dowodów na to, że Saddam pracował nad bronią masowego rażenia do początku ubiegłego roku, bo taki był powód inwazji przeciwko Irakowi, podawany przez władze w Waszyngtonie i Londynie.

18:10