Włoski minister spraw wewnętrznych Claudio Scajola przypomniał wczoraj, że o wiszącej nad Europą groźbie terroryzmu wiadomo było już od jakiegoś czasu i że Włosi podeszli do sprawy bardzo poważnie. W czasie szczytu G8 wprowadzając specjalne środki bezpieczeństwa.

Akty terrorystyczne w USA nie były dla włoskich służb specjalnych zupełnym zaskoczeniem. We Włoszech o planowanym zamachu - kierowanym przez Osamę bin Ladena - mówiło się od kilku miesięcy. Niektórzy komentatorzy krytykowali przesadne – ich zdaniem – środki ostrożności, podjęte przed lipcowym szczytem G8 w Genui. Na lotnisku stała wówczas bateria rakiet przeciwlotniczych, a niebo nad Genuą zostało zamknięte dla lotnictwa. Scenariusz, o którym donosiły służby specjalne wydawał się być wówczas zupełnie nierealny. Otóż islamscy terroryści bin Ladena skierować mieli na miejsce spotkania przywódców zdalnie sterowany, lub pilotowany przez kamikaze, samolot wypełniony materiałami wybuchowymi. Dziś widać, że zagrożenie było całkiem realne, a środki ostrożności nie bezpodstawne.

Przypomnijmy: na poczatku kwietnia w Mediolanie aresztowano pięciu Arabów, legitymujących się paszportami marokańskimi i tunezyjskimi. Policja miała silne dowody, że należą do grupy islamskich ekstremistów. Grupa miała planować zamachy bombowe w Europie. Policja potwierdziła też, że zatrzymani mają powiązania z bin Ladenem i, że szkoleni byli w Afganistanie. Mediolan był jednym z ważniejszym punktów islamskich terrorystów w Europie, a zatrzymani zajmowali się rekrutowaniem współpracowników. Rozbicie mediolańskiej grupy umożliwiło dalsze aresztowania w Europie.

15:00