Aleksander Łukaszenko ogłosił się zwycięzcą wczorajszych wyborów prezydenckich i wezwał przedstawicieli opozycji, szczególnie rywalizującego z nim Władimira Hanczaryka, by ten uznał swoją porażkę.

Według danych Centralnej Komisji Wyborczej, Łukaszenko zebrał prawie 76 procent głosów, Hanczaryk 15, a trzeci kandydat - Siargiej Hajdukiewicz ponad dwa procent głosów. Ale międzynarodowi obserwatorzy OBWE, którzy przyglądali się wyborom, twierdzą że nie były one demokratyczne. Nie przeszkadza to jednak Łukaszence: „Nasz naród dokonał wyboru, samodzielnie i bez ulegania jakiejkolwiek presji. Mądrzy, spokojni i ciężko pracujący Białorusini nie poszli za głosem intrygantów i awanturników. Pozostali wierni rewolucyjnemu kierunkowi rozwoju, jaki obrał nasz kraj” - mówił Łukaszenko. Opozycyjny kandydat Hanczaryk nie akceptuje wyników wyborów i domaga się powtórzenia elekcji. „Według naszych obliczeń, ja dostałem 40 procent głosów, a Łukaszenko 46 procent” - mówił Hanczaryk w czasie spotkania ze swymi zwolennikami. Triumfujący Łukaszenko zasugerował, że z kraju powinna wyjechać misja OBWE. Gratulacje nowemu - staremu przywódcy złożył już prezydent Rosji Władimir Putin, a państwa zachodnie zachowują dyplomatyczne milczenie, zdając sobie sprawę ze swych niewielkich wpływów na sytuację na Białorusi.

Foto Piotr Sadziński RMF

22:20