„Pieniądze przyznane przez Ministerstwo Zdrowia na nowy aparat są pieniędzmi wyłącznie na papierze!” - tak twierdzi dyrekcja placówki, w której ponad pół roku temu poparzono i napromieniowano pięć kobiet. Tragedia została spowodowana awarią starego „Neptuna”, czyli urządzenia, którym naświetlano kobiety.

Od tej pory szpital stara się o zakup nowego aparatu. Ostatnio Ministerstwo Zdrowia przyznało co prawda 2 miliony złotych na ten cel, jednak aby je wydać dyrekcja placówki musiałaby w ciągu trzech tygodni zorganizować i rozstrzygnąć przetarg. Procedury przetargowe są niestety o wiele dłuższe. Pieniądze na szczęście nie przepadną, bo Ministerstwo Zdrowia zgodziło się na zakup urządzenia bez przetargu. Problem jednak w tym, że jedynym urządzeniem, które można kupić omijając procedury, jest nieco tylko ulepszony typ „Neptuna”. Ponadto tylko ten rodzaj akceleratora liniowego spełnia jasno określone wymagania, co do wielkości wiązki promieniowania. Okazuje się jednak, że zakup nowego urządzenia to nie jedyny problem Białostockiego Ośrodka Onkologicznego. Za przyznane przez ministerstwo pieniądze można kupić jedynie aparat, który z medycznego punktu widzenia nie różni się od tego, który uległ awarii. Lekarze przyznają, że potrzebne jest nowocześniejsze urządzenie o szerszej skali zastosowania. My postanowiliśmy sprawdzić czy aparat Neptun 10pc jest bezpieczniejszy niż jego poprzednik Neptun 10 p:

Szpital mówi o 10 grejach czyli górnej granicy bezpieczeństwa, inni specjaliści wskazują już na 20 grejów. Dokładne pomiary nie były jednak możliwe, bo gdy do Białegostoku przyjechali specjaliści aparat był rozłożony na części a pomieszczenie remontowane. Prokuratura na razie potwierdza wersję o błędzie człowieka. Wczoraj zarzuty narażenia na niebezpieczeństwo utraty zdrowia postawiono lekarce ośrodka w Białymstoku. Wcześniej podobny zarzut prokuratura postawiła pracownikowi technicznemu.

Foto: Archiwum RMF

15:35