Białoruska agencja informacyjna Bełta poinformowała, że Andżelika Borys została wykluczona ze Związku Polaków na Białorusi. Od rana siedzibę polonijnej organizacji w Grodnie otacza milicja. Jutro poznamy reakcję polskich władz.

Ines Todryk z gazety "Głos znad Niemna", jedna z wielu dziennikarzy i działaczy Związku Polaków na Białorusi, którzy od rana zabarykadowani są w budynku siedziby związku w Grodnie powiedziała RMF, że do budynku może zaraz wejść milicja. Są służby, które stoją na zwenątrz i wkażdej chwili mogą wkroczyć. My zamknęliśmy pomieszczenia. Tu jest bardzo dużo ludzi, działaczy. Boimy się - mówiła.

Według doniesień białoruskiej agencji Bełta, Andżelikę Borys wykluczył miejski oddział organizacji w Grodnie. Radiu RMF udało się skontaktować z szefową związku. Nie chciała ona jednak komentować zaistniałej sytuacji: Nie mogę mówić, bo mam przed sobą przedstawiciela prokuratury - powiedziała Andżelika Borys.

Rano do siedziby związku weszli funkcjonariusze z wezwaniem na przesłuchanie dla Andżeliki Borys i Józefa Porzeckiego. Ale oboje nie mogą stawić się na przesłuchanie. Prezes związku nie może chodzić. Leży w swoim gabinecie, przez cały czas jest przy niej lekarz. Borys w nocy zasłabła, po tym jak do jej mieszkania próbowali wejść milicjanci; zrezygnowali, gdy Borys powiedziała, że poinformuje o wszystkim dziennikarzy w Polsce i ambasadę.

Józef Porzecki został z kolei zatrzymany wczoraj przez milicję w Szczuczynie, sześćdziesiąt kilometrów od Grodna. Wraz z nim w ręce milicji trafili dwaj inni członkowie ZPB - Wiaczesław Jaśkiewicz i dziennikarz Andrzej Poczobut.

Niewykluczone, że i nas zatrzymają, jeśli zechcemy pojechać do Szczuczyna - mówi RMF Igor Bancer, dziennikarz "Głosu nad Niemnem". Budynek siedziby Związku jest cały czas obserwowany - dodaje. Przed siedzibą stoją dwa samochody. Nie wiadomo, czy osoby krążące obok aut nie są milicjantami w przebraniu.

W Szczuczynie obraduje popierana przez reżim w Mińsku stara Rada Naczelna Związku Polaków na Białorusi. Nie wiadomo, jakie decyzje zapadną – mówi Bancer . Jeśli oni powiedzą, że wyrzucamy ze Związku pana Porzyckiego, panią Borys, mnie itd. i powiedzą, że muszą natychmiast opuścić siedzibę związku, bo są samozwańcy, to jutro przyjedzie milicja z oficjalnym papierem oficjalnych – przynajmniej uznawanych przez Mińsk – władz. I po prostu nas stąd wyrzucą.

Władze w Warszawie po ostatniej wojnie na wyrzucanie dyplomatów na razie milczą. Jutro mamy poznać ich zdanie. Dziś Konwent Seniorów postanowił przeprowadzić szybkie prace nad projektem uchwały Sejmu, dotyczącym sytuacji polskiej mniejszości narodowej na Białorusi. Polscy opozycjoniści na Białorusi nie ukrywają, że oczekują od Polski bardziej zdecydowanych kroków.