W ramach przygotowań do wojny Amerykanie zdetonowali na poligonie na Florydzie nowy typ broni konwencjonalnej. To najpotężniejsza tego typu bomba w arsenale amerykańskich sił zbrojnych - zawiera 10 ton materiału wybuchowego. Według komentatorów może ona pomóc nie tylko wygrać wojnę w Iraku, ale nawet jej zapobiec.

Jak powiedziała rzeczniczka Pentagonu Cheryl Irwin, test zrealizowano na poligonie bazy lotniczej Eglin w stanie Floryda. Bomba, nazywana oficjalnie Masywną Amunicją o Wybuchu Powietrznym (Massive Ordnance Air Blast), została zrzucona z samolotu transportowego Hercules.

Pierwsze doniesienia wskazują, że słup dymu uniósł się na wysokość około 3 km, niczym grzyb eksplozji jądrowej. Amerykańska armia nie chce na razie ujawnić, czy nowa bomba zostanie użyta w Iraku. Jako pierwsze cele w ewentualnej wojnie wymienia się zgrupowania przeciwnika i podziemne bunkry.

Fakt, że Ameryka posiada tak ogromną bombę, może mieć niesamowity efekt psychologiczny: Eksploduje ponad ziemią. Waży blisko 10 ton. Normalna bomba waży tonę. Można więc wyobrazić sobie jej eksplozję i falę uderzeniową. To niesamowite, przerażające. Wraz z nią zrzuca się ulotki o treści: "Będziemy tu jutro i zrzucimy 4 razy więcej ładunku, jeśli się nie poddacie". Podczas pierwszej wojny w Zatoce było to bardzo skuteczne, ludzie poddawali się bardzo szybko - mówi Andrew Koch z prestiżowego czasopisma zajmującego się bronią "Jane's Defence Weekly"

Prace nad konstrukcją bomby rozpoczęto rok temu. MOAB to najprawdopodobniej powiększona wersja bomby BLU-82, zwanej popularnie "kosiarką stokrotek" (Daisy Cutter). BLU-82 skonstruowano podczas wojny w Wietnamie, by jej wybuchem powalać dżunglę na lądowiska dla śmigłowców. W Afganistanie zrzucano ją natomiast na domniemane skalne kryjówki al-Qaedy.

16:35