Po ostatnich wypadkach polskich autokarów zwiększyła się nasza czujność. Policjanci kontrolują stan techniczny autobusów i odkrywają wstrząsające przypadki braku zdrowego rozsądku, a czasami po prostu głupoty.

Ostatni przypadek z Łodzi, gdzie kierowca próbował zawieźć dzieci na kolonię autobusem, który miał niesprawne hamulce. Policjanci zawrócili autokar do naprawy, zatrzymując dowód rejestracyjny. Po jakimś czasie kierowca wrócił z zaświadczeniem ze stacji diagnostycznej, że auto jest sprawne.

Po ponownej kontroli okazało się jednak, że usterka nie została naprawiona. Kolonistów do Niechorza zawiózł ostatecznie inny autobus, a policjanci razem z kierowcą pojechali do stacji, która wydała zaświadczenie. Tam przekonali się, że diagnosta wystawił dokument, nie usuwając usterki.

Pracownika stacji i kierowcę może spotkać kara. Policja ostrzega, że każdy nieuczciwy diagnosta musi liczyć się z utratą licencji. Co by się stało, gdyby policjanci ponownie nie zbadali feralnego autobusu...

13:10