"Nie ma moim zdaniem wyczekiwania na pokój. To było w styczniu, na początku lutego. Wtedy na Ukrainie rozmawiało się o wyborach jesienią. Przerwa w działaniach wojennych była uważana za pewnik" - mówił w Rozmowie o 7:00 w Radiu RMF24 Bartosz Cichocki - były ambasador Polski w Kijowie, pytany o nastroje na Ukrainie. "Nikt tutaj nie robi sobie złudzeń. Rozmawiałem z żołnierzami, z cywilami. Oni zdają sobie sprawę, że ta wojna będzie trwała i należy polegać przede wszystkim na swoich siłach, na wsparciu partnerów europejskich" - dodał gość Piotra Salaka.
Dyplomata pytany o to, czy Ukraińcy przyjęliby amerykańskie propozycje ustępstw terytorialnych za pokój odparł, że "wszystko wchodzi w grę, ale trzeba liczyć się z konsekwencjami".
Przede wszystkim pasywne zgodzenie się na to, że Stany Zjednoczone uznają własność rosyjską nad Krymem, pozbawiłoby Zachód większości podstaw do nałożenia sankcji na Rosję (...). Rosja wróciłaby do międzynarodowego handlu i na międzynarodowe salony - mówił w Radiu RMF24 Bartosz Cichocki. Jak dodał, Polska i Europa jest w trudnym momencie.
Jeśli Amerykanie nie dokonają korekty i faktycznie wycofają się z tego procesu, spełnią marzenie, które śni się Rosjanom od lat: o wycofaniu się Stanów Zjednoczonych z Europy. Zostalibyśmy sam na sam z Rosją. Miejmy nadzieję jednakże, że w Stanach Zjednoczonych dojdzie do korekty. To jest możliwe - stwierdził gość Rozmowy o 7:00 w Radiu RM24.
Zdaniem byłego ambasadora w otoczeniu Donalda Trumpa są ludzie, którzy nie rozumieją Rosji. Biznes i stosunki międzynarodowe to różne obszary - tłumaczył.
Europa nie jest w stanie funkcjonować stabilnie, bezpiecznie bez Stanów Zjednoczonych. My musimy się porozumieć. Sarkastycznie można powiedzieć, że pozostaje nam liczyć na Rosjan, którzy zazwyczaj w takich sytuacjach przekalkulowują - ocenił Cichocki. Dopytywany przez Piotra Salaka, powiedział, że Rosjanie nie chcą jedynie zdobyczy terytorialnych.
Rosjanie nie przyszli po Krym. Rosjanie przyszli po ukraińską suwerenność. Chcą stworzyć jakiś rodzaj NRD i chcą wypchnięcia Amerykanów z tej strefy, w której i my jesteśmy, a więc wepchnięcia Polski i państw bałtyckich w taką szarą strefę współdecydowania - analizował.