Cztery osoby zatrzymała policja po zadymie na trybunach, do jakiej doszło podczas derbowego meczu Ruchu z Górnikiem na stadionie w Chorzowie. Funkcjonariusze nie wykluczają kolejnych zatrzymań, cały czas analizowane są bowiem nagrania z monitoringu. Mecz zakończył się bezbramkowym remisem.

W drugiej połowie meczu kibice Ruchu najpierw zaczęli rzucać racami świetlnymi w sektor Górnika, a potem dostali się do sektora buforowego. Kibice z Zabrza nie pozostawali im dłużni i też próbowali sforsować ogrodzenie. Ponieważ ochrona nie dawała już rady, wezwano policję. Dopiero strzały z broni gładkolufowej w kierunku chuliganów ostudziły ich zapał.

W trakcie spotkania policjanci zatrzymali cztery osoby: dwie próbowały wnieść materiały pirotechniczne, a dwie sforsować ogrodzenie. Można się spodziewać kolejnych zatrzymań po analizie materiałów wideo - powiedziała Justyna Dziedzic z chorzowskiej policji.

Jak dodała, do pierwszej interwencji policjantów doszło jeszcze przed meczem w okolicach dworca kolejowego w Chorzowie Batorym. Kibice Górnika zatrzymali hamulcem bezpieczeństwa pociąg, którym jechali, i starli się z sympatykami Ruchu. Policjanci użyli broni na gumowe kule i armatki wodnej.

Wielkie Derby Śląska na remis

Piłkarze i trenerzy obu zespołów wiedzieli przed meczem o sobie nawzajem niemal wszystko, toteż o element zaskoczenia było w Wielkich Derbach Śląska trudno. Siłą gospodarzy w tym sezonie jest dwójka napastników i stałe fragmenty gry. Ofensywę zabrzan "napędza" z kolei szybki Prejuce Nakoulma. Tym razem te atuty zwiodły i skończyło się bezbramkowym remisem.

Mecz zaczął się od "bomby" Aleksandra Kwieka obronionej przez chorzowskiego bramkarza. Po ofensywnym początku zabrzan w miarę upływu czasu coraz częściej atakowali gospodarze. Powinni objąć prowadzenie w doliczonym czasie pierwszej połowy, gdyby Łukasz Janoszka, mając przed sobą tylko bramkarza Górnika, zdołał go pokonać.

Chorzowianie także po przerwie byli groźniejsi i kilka razy było gorąco pod bramką przyjezdnych. Zabrzanie skupili się na uważnej obronie i oczekiwaniu na możliwość kontrataku. Trener Górnika Adam Nawałka w końcówce wprowadził drugiego napastnika Michała Zielińskiego za obrońcę Michała Bembna.

Mimo to bliżej zdobycia kompletu punktów i fotela wicelidera byli "Niebiescy". Musieli się jednak zadowolić remisem.