Paweł Fajdek nie miał żadnych problemów z dostaniem się do finału lekkoatletycznych mistrzostw świata w rzucie młotem. "Nie wyobrażam sobie powrotu z Londynu bez złotego medalu" - przyznał obrońca tytułu.

Paweł Fajdek nie miał żadnych problemów z dostaniem się do finału lekkoatletycznych mistrzostw świata w rzucie młotem. "Nie wyobrażam sobie powrotu z Londynu bez złotego medalu" - przyznał obrońca tytułu.
Paweł Fajdek /PAP/Bartłomiej Zborowski /PAP

Paweł Fajdek jest liderem tegorocznej listy wynikiem 83,44 m. Drugiego w tabeli Wojciecha Nowickiego wyprzedza o prawie trzy metry. Dodatkowo jest obrońcą tytułu, a w Londynie walczy o hat-tricka. Wygrywał bowiem w MŚ dwa lata temu w Pekinie i w 2013 roku w Moskwie.

W środę w Londynie Fajdek rozpoczął od 71,43 m. Eliminacyjna odległość wynosiła 75,50 m.

Młot uderzył w koło, dlatego było tak blisko. Drugi rzut też był asekuracyjny, ale pobudziłem się mocno. Pokrzyczałem sobie i to pomogło. Gdzieś ten stres odszedł i można było spokojnie wykonać próbę. Technicznie była bardzo dobra. Było to 50-60 procent możliwości i naprawdę bardzo fajnie - relacjonował Polak. Jestem super przygotowany. Teraz ciśnienie, które we mnie było cały rok, po prostu zeszło - przyznał.
W drugiej kolejce kwalifikacji miał 76,82 m i mógł ze spokojem się spakować.

Dobrze wiemy, jak było rok temu. W tym sezonie jest nowy rozdział. Londyn odczarowany. Kwalifikacje przebrnąłem, więc jest nieźle. Zostało teraz się wysuszyć, zrobić trening i w piątek przyjechać na finał - powiedział.

Fajdek przyznał, że w finale może wydarzyć się wszystko, ale on sam nie wyobraża sobie, by nie wygrał.

To będzie całkowicie inny konkurs. Nie ma minimów. Każdy będzie rzucał na sto procent. Kwestia, kto pierwszy zbliży się do granicy 80 metrów. Jednych to pobudzi, a drugich usztywni i konkurs się zacznie. Przy suchym kole i osobach, które rzucają siłowo może być ciekawie, nie poślizgną się i mogą być fajne wyniki - progozował Polak. Wśród najgroźniejszych rywali wymienił Mołdawianina Siergieja Margiejewa, Słowaka Marcela Lomnicky’ego i Nowickiego.

W piątek może być w końcu jakieś odrodzenie młota, bo przez ostatnie 2-3 lata trochę było słabo - przyznał. Jestem w finale i wiem, że już sobie poradzę. Uwielbiam rozgrywki o medale. Teraz tylko bez horroru dostać się do ósemki i spokojnie do samego końca rzucać jako ostatni - dodał Fajdek.

Finał zaplanowany jest na piątek na godz. 21.30 czasu polskiego. 

(mn)