Naszpikowane gwiazdami Dynamo Moskwa będzie rywalem Skry Bełchatów w meczu 4. kolejki siatkarskiej Ligi Mistrzów. Przed tygodniem bełchatowianie pokonali na własnym parkiecie rosyjską potęgę 3:1.

Coś w tym jest, że na wyjeździe w Rosji gra się trudno. Ale to jest dobry czas, żeby tu wygrać i zapewnić sobie awans. Obojętnie w jakim składzie wyjdzie Dynamo i tak będzie bardzo mocne - mówi przed meczem środkowy Daniel Pliński.

W przypadku zwycięstwa Skra będzie też bardzo blisko pierwszego miejsca w grupie - tylko katastrofa i wyjątkowy pech mógłby zepchnąć ją z pozycji lidera. Dziś o 3 punkty będzie natomiast bardzo trudno. Dynamo ma kilka niewiadomych w składzie. Na kontuzje narzekają Połtawski, Vereś oraz Kurek, a jedynie ostatnia dwójka ma pewne szanse na występ. Na własnym parkiecie Rosjanie są jednak wyjątkowo groźni.

Skra z kolei jednego kłopotu właśnie się pozbyła. Z zespołem nie trenuje już Kubańczyk Cala, który nie dogadywał się z zespołem i zaledwie po 3 miesiącach wyjechał z Bełchatowa. Ustaliliśmy, że dla wszystkich lepiej będzie, jeśli się rozstaniemy. Cala nie akceptował swojej pozycji w zespole, a dla mnie zawsze najważniejsze jest dobro całej drużyny, a nie jednostki - poinformował przed wylotem do Moskwy prezes bełchatowskiego klubu Konrad Piechocki.

Mecz Dynama z PGE Skrą rozpocznie się w czwartek o godz. 16 czasu polskiego.