PGE Skra Bełchatów pokonała w łódzkiej Atlas Arenie turecki Fenerbahce Stambuł 3:0 (25:21, 25:14, 27:25) w meczu pierwszej kolejki grupy E Ligi Mistrzów siatkarzy. Po tym spotkaniu wicemistrzowie Polski prowadzą w grupie. Ich kolejnym przeciwnikiem, z którym zmierzą się 1 listopada na wyjeździe, będzie rumuński Tomis Konstanca.

Bełchatowianie zainaugurowali rozgrywki Ligi Mistrzów kilka dni po zakończeniu klubowych mistrzostw świata, na których zajęli trzecie miejsce. Przed meczem z Fenerbahce trener Jacek Nawrocki mówił jednak, że podróż do Kataru i pięć spotkań w Dausze nie powinny mieć wpływu na środowy występ jego podopiecznych. Okazało się, że miał rację. PGE Skra wygrała mecz w trzech setach.

 Blisko jedenastotysięczna publiczność zgromadzona w Atlas Arenie nie mogła narzekać na brak emocji. Pierwszy set był bardzo wyrównany do stanu 15:15. Później gospodarze wypracowali sobie trzypunktową przewagę (18:15, 20:17), ale przyjezdnym udało się ją zmniejszyć (20:19, 22:21). Końcówka należała jednak do wicemistrzów Polski, którzy po ataku Michała Winiarskiego z lewego skrzydła, wygrali seta 25:21.

 Druga partia była pojedynkiem bez historii. Goście nie byli w stanie przeciwstawić się ekipie z Bełchatowa, która, dzięki doskonałej zagrywce, robiła na parkiecie to, co chciała. Na pierwszą przerwę techniczną podopieczni Nawrockiego schodzili z przewagą trzech punktów (8:5). Na drugiej mieli siedem więcej od rywali (16:9), a później jeszcze powiększali ten dystans. Po błędzie serwisowym Fenerbahce PGE Skra drugiego seta wygrała 25:14.

 Do kolejnej partii bełchatowianie podeszli nieco rozluźnieni. Nie zagrywali też tak skutecznie, jak w poprzednim secie. To wszystko pozwoliło tureckiej ekipie nawiązać wyrównaną walkę. Przy trzypunktowym prowadzeniu Fenerbahce (14:11) trener Nawrocki poprosił o czas. Jednak dopiero po drugiej przerwie technicznej jego podopieczni odzyskali inicjatywę i prowadzenie. Po "kiwce" Dejana Vincica PGE Skra doprowadziła do remisu 17:17, a po autowym ataku rywali objęła prowadzenie 18:17. Później był jeszcze remis 18:18, po którym bełchatowianie wypracowali sobie dwupunktową przewagę (20:18). Gdy prowadzili 23:21 wydawało się, że w miarę pewnie wygrają seta.

 Kolejne trzy punkty (ostatni po asie serwisowym) zdobyli jednak goście i to oni stanęli przed szansą wygrania trzeciej partii. PGE Skra obroniła jednak dwie piłki setowe. Po ataku Aleksandra Atanasijevica gospodarze doprowadzili do remisu 25:25. Chwilę później Paweł Woicki zablokował Ivana Miljovica i bełchatowianie mieli meczbola. Kolejna akcja zakończyła się atakiem Arslana Aksi, który sędziowie uznali za autowy. To dało PGE Skrze zwycięstwo 27:25 w trzecim secie i 3:0 w całym meczu.