PGE Skra Bełchatów przegrała w meczu na szczycie siatkarskiej PlusLigi z ZAKSĄ Kędzierzyn-Koźle 2:3. Dla kibiców ekipy Jacka Nawrockiego to spore rozczarowanie, bo w pewnym momencie bełchatowianie prowadzili już 2:0.

Siatkarze Skry do meczu na szczycie 4. kolejki ekstraklasy podchodzili w niezwykle dobrych humorach. Wicemistrzowie Polski mają za sobą udany występ w klubowych mistrzostwach świata w Dausze (trzecie miejsce) oraz pierwsze zwycięstwo w Lidze Mistrzów z Fenerbahce Stambuł 3:0.

 Z kolei ZAKSA w tym sezonie jeszcze nie przegrała meczu. Poza tym, po swojej stronie miała byłego trenera Skry Argentyńczyka Daniela Castellaniego i środkowego Marcina Możdżonka. Wydawało się, że oni doskonale znają przeciwników. Wszystkie te czynniki sprawiły, że drużyna przyjechała do Bełchatowa na wielkim luzie.

Kibice liczyli na wyrównany pojedynek i nie zawiedli się. Po tym jak gospodarze zdominowali całkowicie pierwsze dwa sety, później przebudziła się ZAKSA. Bardzo dobry mecz rozgrywał serbski atakujący Skry Aleksander Atanasijevic. Od pierwszych piłek pokazał, że Możdżonek wraz z kolegami będzie miał poważne problemy, by zatrzymać go blokiem. Do tego kędzierzynianie nie radzili sobie w ogóle w zagrywce. Popełniali seriami błędy, co wicemistrzowie Polski skrzętnie wykorzystywali.

Przy stanie 17:13 trener Castellani miał już wykorzystane dwie przerwy techniczne, ale nie zdołał podpowiedzieć niczego swoim graczom, co mogłoby zmienić obraz gry. Skra wygrała 25:21.

Znacznie bardziej wyrównany był drugi set. Remisy były przy stanie 9:9 i 17:17. Końcówka należała jednak do podopiecznych Jacka Nawrockiego, którzy zwyciężyli 25:23. Najwięcej kłopotów znowu sprawiał zawodnikom Zaksy Atanasijevic, który popisał się 71 procentową skutecznością w ataku.

Gdy wydawało się, że kędzierzynianie do domu wrócą bez punktów, bo gospodarze prowadzili 14:10, nagle coś zacięło się w Skrze. Straty zaczęła odrabiać Zaksa, w której szeregach obudził się Brazylijczyk Felipe Fonteles. To on poderwał drużynę do walki. Skutecznie. Po remisie 14:14, parę skutecznych bloków pary Możdżonek - Jurij Gladyr i silna zagrywka spowodowały, że goście wygrali 25:22.

 Ich dominacja trwała również w czwartej partii. Niemoc bełchatowian doskonale widać było po statystykach. Mariusz Wlazły nie skończył... żadnej piłki. Natomiast po drugiej stronie siatki szalał Fonteles i Michał Ruciak. Siatkarze ZAKSY zasłużenie zwyciężyli 25:19.

 W tie breaku walka była bardzo wyrównana. Skra potrafiła odskoczyć dopiero przy stanie 12:10. I wtedy w polu serwisowym pojawił się Fonteles i zagrał... cztery asy. Jeden punkt dołożył jeszcze Możdżonek i goście cieszyli się z wygranej 15:12.

Po dzisiejszym zwycięstwie ZAKSA umocniła swoją pozycję na czele tabeli PlusLigi. Dla Skry była to druga porażka. Wcześniej ulegli mistrzom Polski Asseco Resovii Rzeszów 2:3.