Wciąż nie wiadomo, jak w czasie Świąt Wielkanocnych pracować będzie wiele punktów pomocowych dla uchodźców. Powód to niepewność, ilu chętnych zgłosi się wtedy do pracy. Tak jest między innymi w jednym z największych na Mazowszu punktów, w hali sportowej w podwarszawskim Wieliszewie.

Każdego dnia z punktu w podwarszawskim Wieliszewie korzysta kilkuset ukraińskich uchodźców. 

Jeśli chodzi o Wielkanoc, wszystko jest w momencie ustaleń. Szukamy wolontariuszy, jest ich coraz mniej, ludzie się wykruszają, cała sytuacja długo trwa, potrzeby są cały czas. Przyjeżdżają do nas osoby z różnych części Mazowsza: Grodziska Mazowieckiego, Pułtuska, z całego województwa, przekazują sobie informacje metodą pantoflową i wiedzą, że u nas na pewno otrzymają pomoc - podkreśla w rozmowie z naszym dziennikarzem pan Sławomir, wolontariusz punktu w Wieliszewie.

Wolontariusze przygotowują też większe, świąteczne paczki dla uchodźców.

Przygotowałam dzisiaj paczkę dla mamy z szóstką dzieci, która mieszka w okolicy, najmłodsza dziewczynka ma dwa miesiące, są dwie dorosłe dziewczyny. W paczce były zabawki, ubrania dla całej rodziny, w tym dla maluszka, do tego jedzenie typowo dla dzieci, mąka, kasza, kawa, wszystko, czego potrzebują rodziny jest tu pakowane - dodaje wolontariuszka pani Sylwia.

 W pomoc w Wieliszewie zaangażowanych jest też wielu obywateli Ukrainy, którzy od lat mieszkają w Polsce. Dzisiaj załatwiamy internet dla pani w telefonie, by mogła kontaktować się z rodziną. W Święta chcę spędzić trochę czasu ze swoimi bliskimi, ale będę pod telefonem, gdy osoby, które uciekły przed wojną, będą mieć pytania - dodaje pan Aleksander, który w Polsce mieszka od pięciu lat. Święta spędzimy tutaj, w maju chcę znaleźć pracę, dzieci wysłać do szkoły i przedszkola. Święta zapowiadają się skromnie - podkreślają korzystający z punktu w Wieliszewie.

Opracowanie: