Kontrowersyjna decyzja warszawskiej prokuratury ws. mężczyzny, który na stacji metra Młociny usiłował wepchnąć kobietę pod nadjeżdżający pociąg. Śledczy nie złożyli do sądu wniosku o tymczasowe aresztowanie 42-latka. Uznali, że nie ma do tego podstaw.
O zaskakującej decyzji śledczych pisze Interia, cytując informacje przekazane przez Antoniego Skibę - rzecznika Prokuratury Okręgowej w Warszawie.
W okolicznościach niniejszej sprawy nie było podstaw do zastosowania środka zapobiegawczego w postaci tymczasowego aresztowania, gdyż poczynione w sprawie ustalenia nie dostarczyły uzasadnionej obawy, że podejrzany może ponownie popełnić przestępstwo przeciwko życiu, zdrowiu lub bezpieczeństwu powszechnemu - stwierdził Skiba. Jak dodał, 42-latek ma stałe miejsce pobytu. Nie znał kobiety, którą próbował wepchnąć pod pociąg metra.
Rzecznik warszawskiej prokuratury przekazał także, że mężczyznę objęto dozorem policyjnym i zakazem zbliżania do kobiety, którą zaatakował.
Skiba wskazał, że 42-latek chce dobrowolnie poddać się karze 1 roku więzienia. Mężczyzna mówił śledczym, że nie pamięta sytuacji na stacji metra i jest uzależniony od alkoholu.
Do niebezpiecznej sytuacji na stacji metra Młociny doszło 13 sierpnia w godzinach porannych.
Według relacji świadków jeden z mężczyzn znajdujących się na zatłoczonym peronie próbował wepchnąć kobietę oczekującą na pociąg pod nadjeżdżający skład, a później uciekł.
42-latek został zatrzymany jeszcze tego samego dnia. Za narażenie człowieka na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia lub ciężkiego uszczerbku na zdrowiu grozi mu do 3 lat więzienia.


