Na Cmentarzu Oliwskim w Gdańsku pożegnano Kacpra Tekielego. Alpinista i instruktor zginął 17 maja w szwajcarskich Alpach, gdzie zaskoczyła go lawina. Żegnając męża, Justyna Kowlaczyk mówiła: "Jestem szczęściarą, że mogłam mu towarzyszyć w tym wszystkim i być obok niego".

Ceremonia miała charakter świecki. Przyszło na nią bardzo wiele osób.     

Byłam żoną alpinisty. Nie unikaliśmy trudnych rozmów, żadne z nas nie uciekało od śmierci. Byliśmy świadomi, co może się wydarzyć - mówiła podczas uroczystości Justyna Kowalczyk (cytat za "Super Expressem"). Chciał wejść na wszystkie czterotysięczniki przed "czterdziestką". Jestem szczęściarą, że mogłam mu towarzyszyć w tym wszystkim i być obok niego. Miałam czas się z nim pożegnać. Ma wspaniałych przyjaciół. Nigdy nie zapomnę, jak rzuciliście wszystko i pojechaliście szukać mojego męża - mówiła.

Przy grobie odtworzony został utwór Krystyny Prońko "Jesteś lekiem na całe zło".

Jeszcze przed pogrzebem Justyna Kowalczyk prosiła o uszanowanie prywatności ich syna Hugotka, najbliższej rodziny, "zrozumienie bólu i straty" bliskich. Zaapelowała także, żeby zamiast kwiatów i wieńców wspomóc schronisko dla zwierząt "Promyk"!

Kacper Tekieli zginął w Alpach

Kacper Tekieli zginął podczas samotnej wspinaczki w Alpach. Chciał wyrównać rekord znanego szwajcarskiego wspinacza Ueliego Stecka, który zdobył wszystkie alpejskie czterotysięczniki. 

Alpinista pochodził z Gdańska. Był instruktorem wspinaczki sportowej. W Tatrach przeszedł około 300 dróg wspinaczkowych. Od roku 2010 był też uczestnikiem programu Polski Himalaizm Zimowy 2010-2015. W jego ramach wziął udział w wyprawach na Makalu i Broad Peak Middle. 13-14 sierpnia 2020 roku zdobył wszystkie szczyty Wielkiej Korony Tatr w czasie 37 godzin i 28 minut, poprawiając poprzedni rekord o ponad 11 godzin.

We wrześniu  2020 r. wziął ślub z utytułowaną polską biegaczką narciarską Justyną Kowalczyk.