Mieszkańcy Jastrzębia Zdroju przychodzą przed kopalnię Zofiówka, gdzie trwa akcja ratunkowa po sobotnim wstrząsie. Zapalają znicze pod rozwieszonym przy wejściu transparentem z napisem: "Górnicy z Zofiówki wracajcie cali i zdrowi!".

W sobotę nad ranem w chodniku robót przygotowawczych na poziomie 900 metrów kopalni Zofiówka doszło do wstrząsu, któremu towarzyszył wypływ metanu. Nie doszło jednak do zapalenia ani wybuchu tego gazu. W rejonie wstrząsu pozostało 10 górników. W sobotę wieczorem przedstawiciele JSW poinformowali, że ratownicy dotarli do czterech z nich - nie dawali oni oznak życia. Lekarz potwierdził zgon dwóch górników, ciała wywieziono już na powierzchnię. Trwa akcja ratownicza.

Katastrofa w Zofiówce budzi w Jastrzębiu tym większe poruszenie, że zaledwie 3 dni wcześniej, w innym zakładzie Jastrzębskiej Spółki Węglowej - w kopalni Pniówek w Pawłowicach - w wyniku wybuchów metanu zginęło pięciu górników, ponad 20 przebywa wciąż w szpitalach - część w stanie ciężkim - a siedmiu wciąż nie odnaleziono.

Pod transparentem powieszonym na ścianie budynku przy wejściu do kopalni Zofiówka przez miejscowy klub sportowy okoliczni mieszkańcy zapalają znicze. W niedzielny poranek na rowerze przyjechał w to miejsce emerytowany górnik Zofiówki. Dziękuję Bogu, że mnie się udało, bo każdego to może na dole spotkać. Trzymam kciuki, żeby się udało. Twardy jestem jako górnik, ale to jest szok. Kto tego nie przeżył na dole, ten nie wie, z czym to się kojarzy - powiedział dziennikarzom pan Andrzej.

Znicz zapaliła też mieszkanka pobliskiego osiedla pani Grażyna. To jest straszne. Mieszkam tutaj na osiedlu i kolejna tragedia, zastanawiam się, czy to musiało się stać - powiedziała. Jestem zrozpaczona pomimo tego, że to nie są moi znajomi, ale wyobrażam sobie ból tych rodzin, co te osoby przeżywają teraz, zwłaszcza że jeszcze nie dotarli do tych górników. Zawsze jest jeszcze nadzieja, że może żyją, ale chyba nie taka stuprocentowa nadzieja - dodała.

Pan Piotr przepracował w Zofiówce 27 lat. Obie katastrofy wytrąciły go z równowagi tak, że nie może spać. Takie jest górnictwo, natura ma swoją siłę. Ciężko jest z nią walczyć. Możemy się tylko modlić za tych na Pniówku i za tych tutaj - ci mają większe szanse, jeszcze jest nadzieja, tam już praktycznie nadziei nie mamy. Trzeba współczuć rodzinom - powiedział.