Śledztwo w sprawie zabójstwa trzyosobowej rodziny w Borowcach pod Częstochową może zostać wkrótce zawieszone. Podejrzany o zastrzelenie brata, szwagierki oraz ich syna Jacek Jaworek nie został zatrzymany, mimo że minęło już 10 miesięcy od tej zbrodni.

Prokuratura Okręgowa w Częstochowie kończy czynności procesowe. Jak powiedział reporterce RMF FM Annie Kropaczek rzecznik prokuratury Tomasz Ozimek, wyczerpał się repertuar środków możliwych do zastosowania.

Śledczy przesłuchali kilkudziesięciu świadków, zebrali dowody, czekają jeszcze na opinię biegłych, która wyjaśni dokładnie mechanizm zgonu ofiar i pozwoli na rekonstrukcję zdarzeń z 10 lipca ubiegłego roku. Później postępowanie może zostać zawieszone.

W poszukiwaniach podejrzewanego o potrójne zabójstwo Jacka Jaworka nie ma przełomu. Policja nadal bierze pod uwagę zarówno to, że mężczyzna ukrywa się za granicą oraz to, że nie żyje.

Zbrodnia, która wstrząsnęła Polską

10 lipca 2021 roku w miejscowości Borowce koło Częstochowy w domu jednorodzinnym wezwani do awantury domowej policjanci znaleźli ciała 44-letniego małżeństwa oraz ich 17-letniego syna.

Ofiary zostały zastrzelone, przeżył tylko młodszy, 13-letni syn, który zdołał się najpierw ukryć, a potem uciec.

Ustalenia śledczych wskazują, że sprawcą zbrodni jest brat 44-latka, Jacek Jaworek, który w ostatnim czasie mieszkał z rodziną po opuszczeniu zakładu karnego, gdzie odbywał karę pozbawienia wolności w związku z uchylaniem się od płacenia alimentów. Tuż po zbrodni Jaworek uciekł.

Śledczy nie wykluczają żadnej opcji - biorą pod uwagę, że mężczyzna mógł popełnić samobójstwo, ale też może ukrywać się nadal na terenie Polski lub innego kraju.

52-latek jest poszukiwany listem gończym, Europejskim Nakazem Aresztowania, wystawiono za nim czerwoną notę Interpolu. 16 lipca komendant wojewódzki policji w Katowicach wyznaczył też nagrodę w wysokości 20 tys. zł za informacje, które pomogą zatrzymać Jaworka lub odnaleźć jego ciało.