Z zewnątrz wygląda jak zwykły pocisk, ale po załadowaniu do karabinu sprawia, że broń więcej nie będzie wykorzystana. Naukowcy z Akademii Kaliskiej opatentowali specjalny dezaktywator do pistoletów maszynowych kałasznikowa.

Naukowcy z Kalisza opatentowali pociski, które służą do unieszkodliwiania pistoletów maszynowych. To specjalne dezaktywatory, blokujące dalsze użycie broni. Na pierwszy rzut oka to zwyczajny pocisk, umieszczany w magazynku do kałasznikowa. Jednak najważniejsze jest to, co znajduje się w środku i w jaki sposób działa.

Konstrukcyjnie to taki układ mechanizmu, który w momencie, gdy zostanie wprowadzony do komory nabojowej, to od razu ją zblokuje. Nie można go wyciągnąć i nie można też załadować dalej amunicji, a tym samym strzelać - wyjaśnia profesor Ireneusz Dziubek z Akademii Kaliskiej.

Dezaktywator ma mieć zastosowanie w wojsku, podczas działań operacyjnych. Pomysł zrodził się podczas spotkań z żołnierzami, którzy brali udział w zadaniach na różnych frontach. Załóżmy, że znajdą podczas zwiadu broń lub nawet cały magazyn. Co z tym zrobić? Zostawić? Nie można, bo ktoś też znajdzie, podniesie, strzeli w plecy. Wysadzić? Nie jest to ich zadanie, a jeszcze narobią hałasu. Dlatego opatentowaliśmy takie rozwiązanie, dzięki któremu będą mogli unieszkodliwić taką broń - dodaje naukowiec.

Dezaktywator przypomina klasyczny pocisk, jednak różni się znacząco od ostrej amunicji. Nie ma tzw. kryzy wewnętrznej, która służy do złapania przez pazur wyciągu i wyrzucenia łuski lub naboju. Z tyłu pocisku znajduje się taki specjalny przycisk, który w momencie uderzenia zamka aktywuje blokadę. Mechanizm, dźwignie i sprężyny powodują, że dezaktywator zostaje w broni i nie pozwala na dalsze jej użycie - tłumaczy prof. Dziubek.

Opracowywane są również blokady do innych rodzajów broni, wykorzystywanych między innymi przez siły NATO, Rosji oraz innych armii świata.

Opracowanie: