Trzy zwoje należące do 116. pułku piechoty ziemi olkusko-wolbromskiej Armii Krajowej znaleziono podczas remontu domu w małopolskim Olkuszu. Cenny artefakt został przekazany archiwum IPN w Krakowie.

Dokumenty były schowane na strychu. Znaleziono je podczas remontu, przy czyszczeniu legarów. Były zawinięte w stare niemieckie gazety.

"Mam nadzieję, że ten przykład zachęci innych do przekazywania nam tak cennych dokumentów" - powiedziała Marzena Kruk, dyrektor archiwum IPN, prezentując znalezisko. Jej zdaniem w prywatnych kolekcjach może być wiele wartościowych zbiorów.

Kruk podkreśliła rolę podobnych dokumentów w zachowaniu pamięci o historii i bohaterstwie przodków.

"Opisują straty narodu poniesione w XX w., ale i pokazują jak system traktował ludzi, którzy potrafili samodzielnie myśleć" - powiedziała dyrektor.

Treść dokumentów

Przed specjalistami z IPN stoi kwestia ustalenia, co dokładnie zawierają przekazane dokumenty. Na razie rozpakowano jeden ze zwojów. W środku są rozkazy, spisy wyposażenia pułku i składy osobowe batalionów, podpisane przez przez Jana Kałymona "Teofila", dowódcę 116. pp AK. W dokumentach znaleziono również rozkazy dowódcy 106. dywizji piechoty AK Bolesława Nieczui-Ostrowskiego.

Ciekawa historia domu

Dokumenty odnalazł Krzysztof Ostrowski. Jego dom należał niegdyś do gen. bryg. Stefana Buchowieckiego, lekarza, legionisty i organizatora legionowych szpitali polowych, żołnierza wojny polsko-bolszewickiej. Jego syn, Jan Stefan Buchowiecki, w 1939 r. trafił do obozu NKWD w Starobielsku. Został zamordowany przez sowietów w Charkowie.

Rodzina Ostrowskich zamieszkała w tej willi po II wojnie światowej. Możliwe, że członek rodziny ma związek z tym, jak dokumenty trafiły w to miejsce. Dziadek Krzysztofa Ostrowskiego w wieku kilkunastu lat został członkiem AK, mieszkał wówczas w Kalinówce (dziś część Zawiercia).

"Jestem przekonany, że nie wiedział o tych dokumentach. Babcia może, ale zmarła w latach 50." - opisywał Michał Ostrowski, ojciec Krzysztofa.

Wspomniał też, że kiedy był licealistą, znalazł na strychu inne dokumenty, z 1945 r., opisujące zarekwirowanie składu AK pod Wolbromiem. Schował je na miejsce. Potem w wyniku remontów zaginęły.