Uszata Przystań w Krakowie od lat dba o dobro królików trzymanych w domach. Edukuje, ratuje bezdomne i schorowane zwierzaki, znajduje im nowych opiekunów. W całości opiera się o pracę wolontariuszy. W Dzień Królika odwiedziliśmy to miejsce z mikrofonem RMF FM.

Nieduże pomieszczenie w całości podzielone na wybiegi dla mniejszych i większych królików. Każdy ma swoją własną przestrzeń, w niej wygodne miejsce do odpoczynku, norki i tunele by mogły się schować, dostęp do świeżego sianka. Jest ciepło, cicho i bezpiecznie. Na każdym wybiegu tabliczka, na której napisane jest imię mieszkańca i wskazówki dotyczące podawania leków. To miejsce to Uszata Przystań. Stowarzyszenie w całości prowadzone jest przez wolontariuszy. Poświęcając swój czas i energię, pomagają zwierzętom, które już raz człowiek zawiódł.

Do Uszatej Przystani trafiają zupełnie małe króliczki oraz dorosłe kilkuletnie osobniki. Najczęściej zostały albo interwencyjnie odebrane poprzednim właścicielom, jeśli ci nie dbali o nie jak należy, albo je porzucono. Często zwierzaki trafiają wprost z ulicy, na którą wyrzucili je nieodpowiedzialni ludzie. Trzeba pamiętać, że króliki hodowane przez człowieka nie poradzą sobie same w mieście lub na wsi. Wyrzucenie ich z domu jak rzeczy, oznacza dla nich śmierć.

"Królik jest wciąż zwierzęciem niezrozumianym"

Uszatata Przystań to małopolski rejon Stowarzyszenia Pomocy Królikom, które działa od dwudziestu dwóch lat. W Krakowie funkcjonuje ponad jedenaście lat. W tym momencie w lokalu pod opieką jest piętnaście królików, drugie tyle jest w domach tymczasowych.

Przede wszystkim królik jest wciąż zwierzęciem niezrozumianym. Ta świadomość się poprawia z roku na rok, ale wciąż mamy taki mit królika jako zwierzęcia na prezent, zabawka dla dzieci, puchata, wspaniała, tuląca się kuleczka. Albo z drugiej strony królik na mięso, królik hodowlany - mówi Gabriela Izowit wolontariuszka, inspektorka adopcyjna w Uszatej Przystani.

Tymczasem króliki są trzecim najpopularniejszym zwierzęciem domowym po psach i kotach. Można z nimi nawiązać relację, choć bardziej przypomina ona relację z kotem niż z psem. Króliki robią to na własnych zasadach.

Potrafią wybrać swojego ukochanego domownika. Zwykle to jest ten, który podaje jedzenie albo ten, który nie podaje im leków. Uwielbiają się wylegiwać w towarzystwie ludzi, niekoniecznie dawać im się głaskać, ale lubią przyjmować taką strategiczną pozycję i obserwować człowieka, podążają za nim gdzieś po mieszkaniu. Oczywiście są też wyjątkowe, bardzo wyjątkowe króliki, które uwielbiają dotyk człowieka, kontakt z nim, potrafią dać buziaczki, ale trzeba się liczyć z tym, że to jest zdecydowana mniejszość - opisuje Gabriela Izowit

O czym warto pamiętać, decydując się na królika?

W sprawie hodowania królików wciąż pokutuje wiele mitów. Np. to, że musi on mieszkać w klatce i że je dużo kapusty i marchewki. Coraz częściej właściciele decydują się na trzymanie zwierzęcia po prostu w domu, ewentualnie z wydzieloną przestrzenią, gdzie królik ma swój kąt. Dużym błędem jest trzymanie go w ciasnej klatce z trocinami. Króliki można także nauczyć korzystania z kuwety, nie mają problemu z utrzymaniem czystości.

Jeśli chodzi o dietę, tu też można się zdziwić. Siano i suszone zioła to podstawa. Reszta, jak np. warzywa i owoce to tylko dodatki do podstawowej diety.

Niestety króliki to dość chorowite stworzenia, a profesjonalną pomoc mogą uzyskać tylko u specjalizujących się w zwierzętach egzotycznych weterynarzach.

My tutaj sobie żartujemy, że to są dość ekskluzywne zwierzęta dla bogatszych osób. Prawda jest taka, że królik wymaga specjalistycznej opieki weterynaryjnej i ci weterynarze są drożsi. Wymaga nagłych operacji dość często. Króliki uwielbiają chorować w niedzielę o drugiej w nocy. To też jest taki nasz żart. Wtedy trzeba reagować natychmiast. Zdecydowanie pod tym względem króliki nie należą do najtańszych zwierząt. Wymagają również profilaktyki, tak jak każde inne zwierzę - uświadamia wolontariuszka stowarzyszenia.

Mieszkańcy Uszatej Przystani

Uszata Przystań to miejsce, które z założenia ratuje zwierzaki i szuka im nowego domu. Cała jedna ze ścian siedziby zapełniona jest zdjęciami zwierzaków, którym udało się znaleźć nowy dom. Z fotografii spoglądają na nas Tusia, Huba, Buba, Pesto, Majonez, Musztarda, Duszek i wiele innych uszatych stworzeń.

Dla niektórych jak Wiki i Shagi - "przystaniowych dziadeczków" to zapewne ostatni dom. Mają 11 lat, jedno z nich nie ma łapki, ale pozostaje w pełni sprawne. Są jednak młode króliki, które mają nadzieję, że znajdą "swojego człowieka".

Jest tu Pizza - prawdziwa królowa siana, Keks i Bezunia - przeurocze 4-miesięczne rodzeństwo, które zapewne jeszcze urośnie i będzie dużo albinoskowego ciałka do kochania. Swój własny kąt - nie w Przystani - chciałby mieć także malutki Spritz, który wygląda jak żywy kawałek lasu oraz charakterna Midi, którą udało się uratować z hodowli na mięso.

Jednego dnia podstawi czułko do głaskania, a drugiego ofuczy i ucieknie do domku - opisuje jej charakterek Gabriela Izowit. Na odrobinę miejsca w czyimś serduchu czeka także Precelek. Jest malusieńkim, ponad kilogramowym ledwie króliczkiem. On trafił do nas z zapaleniem płuc. Udało się je wyleczyć i w tym momencie jest gotowy do drogi - dodaje rozmówczyni RMF FM.

Trzeba tylko, aby ktoś zaprosił go w podróż.

A dokąd wiedzie wspólna droga z królikiem? Na pewno do dużej miłości.

Ja, od kiedy posiadam króliki, zrezygnowałam całkowicie z telewizji. Potrafię siedzieć i patrzeć na nie całymi dniami. Cały czas można zastanawiać się, co siedzi w ich główkach. One znajdują sobie jakieś zajęcia, bawią się, myją, kicają radośnie po mieszkaniu, szczególnie jeśli są w parze lub w większym stadzie - przyznaje "uszata" wolontariuszka Gabriela. I trzeba przyznać, że ciężko się oprzeć takiemu wyznaniu.