Emmanuel Macron powiedział, że kraje europejskie chcą zastosować sankcje wobec Rosji w porozumieniu ze Stanami Zjednoczonymi. Prezydent Francji wyraził także opinię, że sankcje mogłyby zostać nałożone "w najbliższych dniach", jeśli Rosja nie wdroży rozejmu.
Macron w wywiadzie telewizyjnym był pytany o gotowość Rosji do rozmów w Turcji na temat rozejmu w wojnie przeciwko Ukrainie.
Stawką na Ukrainie jest nasze bezpieczeństwo. Chcemy rozejmu na lądzie, morzu i w powietrzu, przez 30 dni - podkreślił prezydent.
Chcemy, jeśli Rosja potwierdzi, że nie respektuje (porozumienia o rozejmie), podjąć na nowo sankcje - powiedział.
Dodał, że obecnie nie ma ram prawnych pozwalających na przejęcie zamrożonych aktywów rosyjskich.
Macron powiedział, że Francja jest gotowa do dyskusji na temat europejskiego odstraszania nuklearnego. Zastrzegł przy tym, że Paryż nie będzie płacić "za bezpieczeństwo innych", a "końcowa decyzja" ws. broni nuklearnej należy do władz Francji.
Na uwagę dziennikarza, że "Polacy mówią, że chcieliby francuskich bomb nuklearnych na swym terytorium, tak samo jak robią to Amerykanie dla pewnych krajów europejskich", Macron wymienił amerykańską obecność m.in. w Niemczech, Włoszech i Turcji.
Powtórzył następnie: "Jesteśmy gotowi otworzyć tę dyskusję".
Macron przekonywał także, że "jeśli Europejczycy chcą pozostać wolni", muszą być zdolni do tego, "by się zbroić, być solidarni i aby odstraszać".
Już wiadomo, jak będzie wyglądała delegacja Białego Domu do Stambułu. Na rozmowy pokojowe mają udać się sekretarz stanu Marco Rubio oraz specjalni wysłannicy Steve Witkoff i Keith Kellogg. Mimo wcześniejszych sugestii sam prezydent Trump nie weźmie udziału w rozmowach.
Informację tę przekazał dziennikarzom podróżującym z prezydentem Trumpem w Arabii Saudyjskiej oficjel z Białego Domu. Częściowo potwierdził to również sam Trump podczas przemówienia na Amerykańsko-Saudyjskim Forum Inwestycyjnym w Rijadzie.
Co bardzo ważne, rozmowy odbędą się w Turcji pod koniec tego tygodnia, prawdopodobnie w czwartek, i mogą przynieść całkiem niezłe rezultaty. Nasi ludzie tam pojadą. Marco (Rubio) tam pojedzie, inni też pojadą i zobaczymy, czy uda nam się to załatwić - powiedział Trump, dziękując przy tym Arabii Saudyjskiej za jej wkład w rozmowy pokojowe.
Jeszcze w poniedziałek prezydent USA mówił, że możliwe jest, że on sam wybierze się do Turcji, "jeśli uzna, że będzie to pomocne".
Choć w poniedziałek Trump sugerował, że do Turcji wybierze się prezydent Rosji Władimir Putin, to jak dotąd Kreml nie określił, kto będzie reprezentował Rosję.
Już wcześniej swój udział deklarował prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski, który w ten sposób odpowiedział na postawę Rosji, która odrzuciła europejsko-amerykańskie żądanie 30-dniowego zawieszenia broni, lecz zaproponowała rozpoczęcie bezpośrednich rozmów między oboma krajami. Zełenski powiedział, że będzie w Stambule osobiście czekał na Putina.