Brytyjskie media donoszą o ukraińskim milionerze, który zlecił bombardowanie własnego domu. W ten sposób Andriej Stawnitser pomógł obrońcom Kijowa.

Stawnitser opuścił Ukrainę 5 marca. Jego posiadłości mieli strzec ochroniarze, ale Rosjanie ich schwytali i przejęli rezydencję.

Milioner dowiedział się, że rosyjscy wojskowi szukali na telefonach ochroniarzy "nazistowskich wiadomości". Gdy nie znaleźli dowodów na nazyfikację Ukrainy, zniszczyli urządzenia.

W końcu Rosjanie wywieźli ochroniarzy do lasu i tam ich zostawili. Po kilku dniach błądzenia udało im się dotrzeć do osób, które udzieliły im pomocy i skontaktować się z pracodawcą.

Po tym jak milioner dowiedział się, że jego pracownicy przeżyli, wpadł na pomysł. Próbował sprawdzić nagrania z kamer monitorujących jego dom, ale okazało się, że najeźdźcy zniszczyli większość z nich. Jedną ominęli. Podglądając swą rezydencję Stawnitser zorientował się, że jego dom jest używany przez rosyjskich żołnierzy do magazynowania łupów wojennych.

Gdybyście zapytali mnie dwa miesiące, temu co bym czuł, gdyby w moim domu pojawili się najeźdźcy, odpowiedziałbym, że wściekłość i złość. Jednak to nie jest to, co czułem, gdy ta sytuacja się wydarzyła. Czułem się zniesmaczony patrząc na jakichś facetów wchodzących do mojego domu - mówił w wywiadzie dla Good Morning Britain.

Gdy w zasięgu kamer pojawiły się wyrzutnie typu Grad, którymi w marcu ostrzeliwano Kijów, ukraiński milioner przekazał obrońcom miasta dokładne współrzędne posiadłości.

Rezydencja, której budowa tuż przed wojną się skończyła, została zbombardowana. Zniszczono wówczas 12 rosyjskich pojazdów wojskowych i wyrzutnie rakietowe.

Jak powiedział w wywiadzie dla brytyjskiej telewizji Stawnitser, była to jedyna słuszna rzecz, jaką mógł zrobić dla swojego kraju.